POZNAJMY SIĘ!
Mam na imię Klaudia i jestem mamą, żoną, przedsiębiorczynią… a przede wszystkim sobą! Znam swoje wartości, wiem, w jakim kierunku zmierzam i jestem ważna dla samej siebie. Dlatego dbam o siebie na co dzień, a nie tylko od święta. Chcę Ci pokazać, jak możesz to zrobić! Ale tak bez spiny. To miłe miejsce. Pokazuję Ci mój punkt widzenia oraz dostępne opcje, a działanie należy do Ciebie (o ile tego właśnie chcesz!). Oprócz tego znajdziesz tu różne sposoby ułatwiania sobie życia, recencje książek, seriali i podcastów oraz treści o endometriozie i minimalizmie. Zrób sobie coś pysznego do picia i zapraszam do czytania!
CO MOGĘ DLA CIEBIE ZROBIĆ!
Chcesz bym pisała dla Ciebie? Nie ma problemu! Jestem copywriterką z doświadczeniem. Specjalizuję się w artykułach blogowych na temat dbania o siebie, rozwoju osobistego oraz macierzyństwa. Piszę także na inne tematy. Chętnie przygotuję treści do sklepu internetowego, na Landing Page oraz do newslettera. Piszę także teksty we współpracy z markami (Poster Store, Bee.pl). Chcesz ze mną współpracować? Napisz do mnie na blog@kocipunktwidzenia!

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    NEWSLETTER
    Zapisz się, by otrzymywać dwutygodnik, w którym pokazuję, jak odzyskać czas dla siebie i żyć w zgodzie ze sobą.
    Czytaj więcej
  • 2
    WSPÓŁPRACA
    Chcesz, bym napisała o Twojej firmie lub produkcie na blogu? Kliknij tu, by poznać szczegóły!
    Czytaj więcej
  • 3
    COPYWRITING
    Chcesz, bym pisała dla Ciebie? Kliknij tu i poznaj szczegóły!
    Czytaj więcej

ZACZNIJ CZYTAĆ TUTAJ

Przeczytaj najnowsze wpisy!

Tu i teraz | styczeń 2022

Nowy rok rozpoczęłam z przytupem, ale czy styczeń do samego końca był pełen wrażeń? Można by tak powiedzieć, z tym że "wrażenia" mogą być zupełnie różne. Ślub na początku miesiąca to zdecydowanie bardzo dobre emocje, ale późniejsze sprawy urzędowe już nie do końca. Do tego własny sklep internetowy, finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, powrót do rzeczywistości, szczepienia i wiele, wiele innych. Jak tak sobie myślę, to zastanawiam się, jakim cudem upchnęłam to wszystko w jednym miesiącu.


Czuję się...

Zmęczona tymi wszystkimi emocjami, które nazbierały się w ciągu ubiegłych 31 dni. To zadziwiające jak człowiek potrafi cieszyć się, kochać, bać, stresować itd. jednocześnie. A ja właśnie tak mam. 

Ślub z V. (przeczytaj tu: Wyszłam za mąż, ale już jestem) to wielkie emocje, bardzo pozytywne. Jednakże późniejszy stres o wszystkie te dokumenty, żeby tym razem już wystarczyło, żeby było dobrze, przyćmiewa trochę tę radość. Myślę, że w chwili otrzymania karty stałego pobytu odetchniemy z ulgą. 

Strach. Planowaliśmy wyjazd na Ukrainę. Mogłabym w końcu poznać teścia, zobaczyć inny kraj, trochę inną kulturę... ale przez to, co się tam dzieje, niekoniecznie chcemy ryzykować. Wojna jest daleko, ale nikt nie wie, jaki będzie kolejny krok Putina. (O samym konflikcie polecam posłuchać Dominiki i jej gościa: konflikt rosyjsko-ukraiński).

Ale poczułam też chęci. Chęci do małych-wielkich zmian, chęci do zadbania o siebie bardziej, chęci do rozwoju. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. 

Potrzebuję...

Tak, jak w grudniu czułam się spokojna, tak teraz tego spokoju potrzebuję. Nic nie jest wieczne, a ja skaczę z emocji jak z kwiatka na kwiatek. Jestem bardzo rozchwiana i zmęczona. W ostatni weekend pierwszy raz od nie pamiętam jak dawna, spałam w dzień, bo nie dałam po prostu rady. Wiele od siebie wymagam, ale muszę dać sobie także odpoczynek, o który jest ciężko, będąc samej z dzieckiem. 

Macierzyństwo jest tak gloryfikowane, a to ciężki kawałek chleba. Gdy tak sobie wracam myślami do lata, zastanawiam się, jakim cudem dawałam sobie sama radę z Małym Człowiekiem, podczas gdy teraz po tygodniu zostawania z nim na 10 godzin dziennie mam ochotę płakać ze zmęczenia. A niektórzy i tak powiedzą, że siedzę w domu i nic nie robię. Myślę, że mamy trochę takie high need baby, chociaż wiem, że bywa gorzej. Jednak noszenie 9 kilogramowego niemowlaka czasem przez 8 z tych 10 godzin bywa ponad moje siły. Dla równowagi powiem, że ma też cudowne dni, w które bawimy się, śpiewamy i tańczymy. Nawet się wtedy uśmiecha i potrafi zaśmiać, a śmieje się naprawdę rzadko. Jest bardzo poważnym i zamyślonym dzieckiem.


Jestem wdzięczna za...

Jestem wdzięczna za to, że ślub jest już za nami. Jestem wdzięczna za obecność bliskich w tym dniu, za wszelką pomoc. Jestem wdzięczna za moją przyjaciółkę, która mnie rozumie, wspiera i pomaga jak może. 

Jestem też wdzięczna za każdą chwilę odpoczynku, za każdą przeczytaną stronę książki, za każdy przesłuchany podcast (Mały Człowiek też lubi słuchać!). Jestem wdzięczna za to, że mogę tu pisać, za to, że mogę to miejsce rozwijać. 

I jestem wdzięczna sobie za odwagę, której w sumie nie mam ani grama, ale mimo tego nie poddałam się i wypuściłam do sprzedaży swojego ebooka o endometriozie. Dostałam już dwie opinie i zrobiło mi się niesamowicie miło i ciepło na sercu. (Możesz kupić tutaj: kup teraz.)


Czekam na...

W styczniu czekałam na ślub i wszystkie te urzędowe sprawy, które nas potem czekały. Jeszcze wiele przed nami, ale robimy kolejne małe kroczki do tego, by wszystko dobrze się skończyło. 

Czekałam też na rozpoczęcie sprzedaży ebooka i mimo wiedzy, którą miałam, byłam w szoku ile wymaga to pracy. Jeszcze nie wszystko mi się udało, walczę z płatnościami elektronicznymi, co nie jest łatwe, bo w różnych miejscach mam różne nazwisko (wymieniłam dowód, ale nie zdążyłam zmienić jeszcze danych np. w banku). Trzymaj za mnie kciuki!

Cieszę się...

Cieszę się z bycia żoną, chociaż oprócz nazwiska nic się dla mnie nie zmieniło. Była to czysta formalność, wynikająca z chłodnych kalkulacji. Bez małżeństwa sytuacja z lata mogłaby się powtórzyć, a tego nie chcieliśmy. Jestem teraz spokojniejsza, ale nie spokojna, bo wszystko jest w toku. Trzeba czekać. 

Cieszę się ze spotkań z przyjaciółką, bo mam z kim pogadać. To nie tak, że Mały Człowiek jest kiepskim rozmówcą (wszak umie powiedzieć: ma, mama, emu, am, niam, mam), ale nie każdy temat jest mu bliski. Po prostu ciągnie mnie do ludzi, ale nie do dużej ilości. Takie spotkania z jedną przyjaciółką są super. 

Cieszę się też, że nasi świadkowie wymyślili sobie integrację przed ślubem. Spotkaliśmy się u nas, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, poznaliśmy się (co ważne, bo Pana Świadka nie znałam wcześniej), zjedliśmy pizzę, pyszne ciasto... było cudownie. Brakowało nam takich spotkań, a wydaje mi się, że V. nawet bardziej, bo wszyscy jego przyjaciele zostali tam, na Ukrainie. 

Pracuję nad...

W styczniu dopieszczałam ebooka oraz stworzyłam Dziennik Obserwacji Organizmu (kup tu). Otworzyłam sklep internetowy, co kosztowało mnie nieprzespaną noc i sporo stresu. A potem wszystko opadło i już teraz nie stresuje mnie to praktycznie wcale. 

Zaczęłam też pracować nad sobą w kontekście zdrowia, a dokładniej zdrowego odżywiania oraz ruchu. Słucham super podcastu "Od poniedziałku" i to sprawiło, że już zaczęłam lepiej jeść (wcale nie od poniedziałku, bo od czwartku) i nabrałam ochoty do małych-wielkich zmian, o których na pewno będę pisać więcej w lutym.

Tęsknię za...

W styczniu nie miałam czasu na tęsknotę! Działo się naprawdę wiele, a i nie miałam za kim tęsknić. Może trochę za wiosną pod koniec miesiąca, gdy huczy wiatr i pada deszcz. Ale oprócz tego chyba niczego mi nie trzeba. 

Ach! Już wiem, tęsknię za przespanymi nocami. 


Chciałabym...

Chciałabym, by urzędowe sprawy było łatwiej załatwić. O ile ja trafiam na super urzędniczki i idzie to raz raz, tak V. nie ma tyle szczęścia i nawet nie dostał się do urzędu, bo nikt nie odpisuje na maile, nie da się zapisać przez internet. Ale to już przeszłość. Teraz poszła w ruch cięższa artyleria i już nie będzie tak miło i sympatycznie. 

Najważniejsze wydarzenie...

Zdecydowanie ślub, który sprawił, że maszyna biurokracji nabrała rozpędu. Drugim ważnym wydarzeniem było otwarcie sklepu internetowego, a trzecim... wszystkie te drobne momenty, które mają dobry wpływ na samopoczucie i życie ogólnie. 


Jeśli chcesz, napisz w komentarzu, co dobrego (lub niedobrego) spotkało cię w styczniu!

Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!

Komentarze

  1. Dobrze, że już macie to za sobą, pozostaje życzyć wszystkiego najlepszego na nowej drodze :) Ludźmi się nie przejmuj, rób swoje. Też bardzo tęsknię za wiosną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Styczeń obfitował w wydarzenia, wszystkiego dobrego w lutym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś naprawdę silną kobietą.Nigdy o tym nie zapominaj! Wiem, że są chwile zwątpienia,ale poradzisz sobie,bo wiesz czego chcesz w życiu,wiesz co ważne dla Ciebie i wiesz dokąd dążysz.
    Tak,to prawda, że biurokracja w Polsce jest koszmarem. Trzeba dużo siły i cierpliwości, żeby coś załatwić. I prawdą jest to, że od szarego człowieka wymaga się przestrzegania terminów pod groźbą kary a urzędników już terminy nie obowiązują.
    A co u mnie? W styczniu wróciłam do pracy po długim chorobowym i jest nieźle.Jestem z siebie dumna, że pokonałam swój strach i wszystkie obawy.Chyba znów zaczynam wierzyć , że także jestem silną kobietą 😺

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe zestawienie minionego miesiąca. Gratuluję zawarcia związku małżeńskiego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie Twoje słowa motywują mnie do dalszego działania. Jeśli blog Ci się spodobał, koniecznie zaobserwuj i bądź na bieżąco!