POZNAJMY SIĘ!
Mam na imię Klaudia i jestem mamą, żoną, przedsiębiorczynią… a przede wszystkim sobą! Znam swoje wartości, wiem, w jakim kierunku zmierzam i jestem ważna dla samej siebie. Dlatego dbam o siebie na co dzień, a nie tylko od święta. Chcę Ci pokazać, jak możesz to zrobić! Ale tak bez spiny. To miłe miejsce. Pokazuję Ci mój punkt widzenia oraz dostępne opcje, a działanie należy do Ciebie (o ile tego właśnie chcesz!). Oprócz tego znajdziesz tu różne sposoby ułatwiania sobie życia, recencje książek, seriali i podcastów oraz treści o endometriozie i minimalizmie. Zrób sobie coś pysznego do picia i zapraszam do czytania!
CO MOGĘ DLA CIEBIE ZROBIĆ!
Chcesz bym pisała dla Ciebie? Nie ma problemu! Jestem copywriterką z doświadczeniem. Specjalizuję się w artykułach blogowych na temat dbania o siebie, rozwoju osobistego oraz macierzyństwa. Piszę także na inne tematy. Chętnie przygotuję treści do sklepu internetowego, na Landing Page oraz do newslettera. Piszę także teksty we współpracy z markami (Poster Store, Bee.pl). Chcesz ze mną współpracować? Napisz do mnie na blog@kocipunktwidzenia!

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    NEWSLETTER
    Zapisz się, by otrzymywać dwutygodnik, w którym pokazuję, jak odzyskać czas dla siebie i żyć w zgodzie ze sobą.
    Czytaj więcej
  • 2
    WSPÓŁPRACA
    Chcesz, bym napisała o Twojej firmie lub produkcie na blogu? Kliknij tu, by poznać szczegóły!
    Czytaj więcej
  • 3
    COPYWRITING
    Chcesz, bym pisała dla Ciebie? Kliknij tu i poznaj szczegóły!
    Czytaj więcej

ZACZNIJ CZYTAĆ TUTAJ

Przeczytaj najnowsze wpisy!

26 rzeczy, których nie kupuję


Choć na co dzień robię normalne zakupy, są takie rzeczy, których nigdy nie kupowałam, albo które kupowałam kiedyś i teraz już tego nie robię. To pierwsza część listy rzeczy, których nie kupuję. Z czasem pojawią się kolejne, bo ciągle sobie o czymś przypominam. Znajdziesz tu rzeczy do domu, do rozrywki, sportowe, tekstylia, kosmetyki i wiele innych.

Jakich rzeczy nie kupuję?

Są we mnie dwa wilki. Jeden nie chce kupować nic i ma problem z wydawaniem pieniędzy. Drugi bez problemu robi zakupy, ale tylko w ważnych dla mnie kategoriach i gdy są to rzeczy przemyślane i potrzebne (choćby miały dawać jedynie przyjemność).

A jakich rzeczy nie kupuję? Sprawdź niżej! Ciekawi mnie, która z tych rzeczy zaskoczy Cię najbardziej! Daj znać w komentarzu. 

Ramki na zdjęcia

Mam kilka ramek na zdjęcia, które dostałam w prezencie. Nie potrzebuję ich więcej. Zdjęcia i ramki łapią kurz i trzeba je regularnie przecierać (szczególnie, że mam w domu dwóch alergików i ten obowiązek z wiadomych względów spada na mnie). Dlatego zostaję przy tych trzech ramkach, które już mam.

Gazety

Nie widzę sensu kupowania gazet. Większość informacji jest w internecie lub książkach. Mama czasem przywozi mi „Modę na zdrowie”. Czytam to, co mnie ciekawi (czyli niewiele), a potem wycinam obrazki, z których robię czasem kolaże.

Płyty

Kiedyś miałam jedną płytę z muzyką, ale ją sprzedałam. Tak naprawdę mam odtwarzacz tylko w aucie, ale i tam nie słucham muzyki. Wolę jeździć w ciszy. A w domu nie mam ani jednego wejścia na płyty. Dlatego jak już mam ochotę, to słucham muzyki na Spotify (za darmo, nie kupowałam abonamentu, bo go nie potrzebuję).

Abonament telewizyjny

Nie posiadam „normalnej” telewizji już od ponad 5 lat (w grudniu będzie 6!) i... wcale mi jej nie brakuje. Słyszałam, że jak się ma dziecko, to trzeba mieć telewizję. Uważam, że lepiej jej nie mieć, bo przynajmniej Mały Człowiek nie chce ciągle oglądać bajek. Wie, że może obejrzeć kilka Śpiewanek na YouTube, ale też nie codziennie. A i my nie mamy „potrzeby” telewizora włączonego przez 24/7. Zdecydowanie bardziej wolimy korzystać z Netflixa, gdzie możemy obejrzeć co chcemy, kiedy chcemy i bez reklam.

Telewizor

Nie mamy telewizora. Nie potrzebujemy go, bo filmy i seriale oglądamy na laptopie lub komputerze. Marzymy jednak o rzutniku i oglądaniu na ścianie. Na razie od prawie roku go nie kupiliśmy. Zobaczymy, jak to się potoczy. Może pojawi się dopiero w naszym domu, gdy już się wybudujemy.

Aplikacje na telefon

Nie kupuję płatnych aplikacji na telefon. Wystarczają mi podstawowe wersje, np. Lightrooma. Tym bardziej nie kupuję gier na telefon i dodatków do nich.

Biżuteria

Jedyną biżuterią, jaką kupiłam, były obrączki ślubne. A i tak jej nie noszę! Próbowałam, ale nie lubię biżuterii, nie czuję się w niej dobrze i mi przeszkadza. Mój mąż kocha mnie i bez tego kawałka metalu.

Zegarki

Nie mamy zegara na ścianie. Nie mam zegarka na rękę (z takich samych powodów, z jakich nie mam biżuterii). Mamy telefony, które pokazują godzinę. Co więcej, przy zmianie czasu w telefonie od razu jest aktualizacja, czego nie można powiedzieć o zwykłych zegarkach.

Mydło w płynie

Nie korzystamy z mydła w płynie. Do rąk już od kilku lat używamy mydła w kostce. Dla Małego Człowieka mamy mydło w piance, bo kostka jest jednak trudniejsza w obsłudze dla dwulatka, któremu bardzo się śpieszy. Ale z pianki korzysta tylko on, więc starcza na bardzo, bardzo długo.

Kosmetyki do golenia

Kiedyś kupowałam kosmetyki do golenia. Zawsze kończyło się zacięciami i krwawieniem. Uznałam, że to bez sensu wydane pieniądze. Nogi golę „na wodę” i nie zauważyłam, by skóra była bardziej podrażniona, niż przy użyciu pianki do golenia.

Pianka i lakier do włosów

Nie lubię sztywności na włosach. Z lakieru korzystałam na swój ślub, choć nawet nie tyle do włosów co do welonu, żeby spinka od niego się nie ruszała (a i tak mi zjechał!).

Kosmetyki jednorazowe (np. do włosów, maseczki)

Nie lubię kosmetyków jednorazowych. Gdy coś mi przypasuje, mogłabym kupić 5-litrowy baniak i byłabym szczęśliwa. Bardzo, bardzo, ale to bardzo rzadko kupuję maseczki w płachcie (maksymalnie raz w roku).

Waciki jednorazowe

Z wacików jednorazowych nie korzystam już od jakichś 4 lat. Kupiłam wielorazowe i jestem z nich bardzo zadowolona. Nie drapią skóry, są delikatne i można je prać. 

Niebawełniane podpaski

Tampony

Tampony nigdy nie były dla mnie komfortowe. Co więcej, to najmniej higieniczny środek ochrony podczas miesiączki. Więcej na ich temat znajdziesz tutaj > Jak być bardziej eko podczas okresu? Moje sposoby (bez naruszania Twojej strefy komfortu)

Odświeżacze powietrza

Nie lubię sklepowych odświeżaczy powietrza. Są zbyt intensywne. Średnio działają. A do tego nie wiadomo, co zrobić z opakowaniem, którego nie powinno się wyrzucać do odpadów zmieszanych. Pomińmy ich skład...

Zamiast tego robię „odświeżacz” sama. Do butelki z atomizerem wlewam zwykłą wodę i dodaję kilkadziesiąt kropel olejku lawendowego. Działa bardzo dobrze!

Płyny i proszki do prania

Jeszcze niedawno korzystałam z płynu do prania Coccolino. Uważam, że jest dobry. Jednak sama chciałam coś bardziej ekologicznego. Dlatego najpierw przerzuciłam się na orzechy piorące (nie radzą sobie z trudniejszymi zabrudzeniami, np. skarpetki po placu zabaw). Teraz robię proszek samodzielnie. Jest skuteczny, ładnie pachnie i starcza na długo. Podzielić się przepisem?

Płyn do podłóg

Nigdy nie miałam płynu do podłóg. Myję je wodą z odrobiną płynu do kąpieli mojego dziecka. Czasem dodaję też kilka kropli olejku eterycznego, by w domu ładnie pachniało.

Płyny do sprzątania różnych powierzchni i pomieszczeń

Sprzątam octem z wodą (proporcja 1:1). Nadaje się do umywalki, zlewu, brodzika, szyb, podłóg, blatów, kuchenki, piekarnika i wszystkiego innego. Nie daj się zwieść reklamom. Naprawdę nie potrzebujesz osobnego płynu do kuchni, do łazienki, do blatów, do piekarnika (o tym przeczytasz więcej tutaj > Przeczytaj to, a już nigdy nie użyjesz chemii do czyszczenia piekarnika!). 

Karnety sportowe

Nie lubię ćwiczyć poza domem. Toleruję jedynie basen i jazdę na rowerze. Ewentualnie siłownie plenerowe. Miałam kiedyś kartę Multisport, bo firma mi do niego dopłacała. Praktycznie z niego nie korzystałam i teraz, gdy jestem na swoim, nie opłacałoby mi się to.

Sprzęt sportowy i ubrania

Mam tyle sprzętu sportowego, że niczego więcej mi na razie nie trzeba. Gdy pojawia się myśl, że coś by mi się przydało (np. spodenki do ćwiczeń), sprawdzam, czy to na pewno ma sens. Za chwilę przyjdzie ochłodzenie i będę ćwiczyć komfortowo w leginsach. Jak nadal będę regularna, to kupię je wiosną, przed kolejnymi upałami.

Maty do jogi

Mam jedną, porządną matę do jogi i nie potrzebuję drugiej. Fakt, jest ciężka i zabranie jej np. w podróż komunikacją publiczną nie byłoby zbyt komfortowe, ale i tak w większości przypadków podróżujemy samochodem.

Obrusy, serwetki itp.

Nie mamy żadnych obrusów i serwetek. Nie korzystamy z nich, a i przy dziecku to nie jest zbyt praktyczne. Kilka rzeczy mniej do prania.

Firany

Mamy jedne firany. Raz na dwa miesiące wrzucam je do pralki, wyjmuję i wieszam. Same się prasują, w domu ładnie pachnie i nie potrzebuję innych.

Ręczniki

Kiedyś czytałam, że ręczników nigdy dość. Cóż, uważam inaczej. Na co dzień potrzebujemy:
  • Mały Człowiek: 2 ręczniki z kapturem,
  • ja: 2 ręczniki do włosów, 2 ręczniki do ciała,
  • mąż: 2 ręczniki do włosów, 2 ręczniki do ciała.
Oprócz tego 5 ręczników do twarzy i rąk (rzadko piorę, a często wymieniam) i ręczniki na basen (po jednym na osobę). A mamy ich o wiele, wiele więcej. Dostaliśmy od mojej babci, a potem co roku 4 duże ręczniki z pracy. 3 przerobiliśmy na „techniczne” do podłóg itd. W razie gości (których mamy na noc bardzo rzadko) mamy jeszcze w zapasie mnóstwo ręczników. Nawet jak jakieś się zużyją, nie będzie nam brakować.

Ps. W swoim życiu nie kupiłam ani jednego ręcznika.

A Ty czego nie kupujesz? A może bez czegoś z tej listy nie możesz żyć? Daj znać w komentarzu!

Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!

Spodobał Ci się ten wpis? Sprawdź inne w kategorii MINIMALIZM.