POZNAJMY SIĘ!
Mam na imię Klaudia i jestem mamą, żoną, przedsiębiorczynią… a przede wszystkim sobą! Znam swoje wartości, wiem, w jakim kierunku zmierzam i jestem ważna dla samej siebie. Dlatego dbam o siebie na co dzień, a nie tylko od święta. Chcę Ci pokazać, jak możesz to zrobić! Ale tak bez spiny. To miłe miejsce. Pokazuję Ci mój punkt widzenia oraz dostępne opcje, a działanie należy do Ciebie (o ile tego właśnie chcesz!). Oprócz tego znajdziesz tu różne sposoby ułatwiania sobie życia, recencje książek, seriali i podcastów oraz treści o endometriozie i minimalizmie. Zrób sobie coś pysznego do picia i zapraszam do czytania!
CO MOGĘ DLA CIEBIE ZROBIĆ!
Chcesz bym pisała dla Ciebie? Nie ma problemu! Jestem copywriterką z doświadczeniem. Specjalizuję się w artykułach blogowych na temat dbania o siebie, rozwoju osobistego oraz macierzyństwa. Piszę także na inne tematy. Chętnie przygotuję treści do sklepu internetowego, na Landing Page oraz do newslettera. Piszę także teksty we współpracy z markami (Poster Store, Bee.pl). Chcesz ze mną współpracować? Napisz do mnie na blog@kocipunktwidzenia!

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    NEWSLETTER
    Zapisz się, by otrzymywać dwutygodnik, w którym pokazuję, jak odzyskać czas dla siebie i żyć w zgodzie ze sobą.
    Czytaj więcej
  • 2
    WSPÓŁPRACA
    Chcesz, bym napisała o Twojej firmie lub produkcie na blogu? Kliknij tu, by poznać szczegóły!
    Czytaj więcej
  • 3
    COPYWRITING
    Chcesz, bym pisała dla Ciebie? Kliknij tu i poznaj szczegóły!
    Czytaj więcej

ZACZNIJ CZYTAĆ TUTAJ

Przeczytaj najnowsze wpisy!

Kolejny raz zadaj sobie te 3 pytania...

kreatywny autoportret

Użalanie nad sobą jest chyba wpisane w cechy narodowe Polaków. Prześcigamy się, komu jest trudniej. "A ja mam 2 dzieci i śpię tylko 4 godziny na dobę!", "Ja mam gorzej! Mam 5 dzieciaków i nie spałam od 3 lat". W ośrodkach zdrowia starsi ludzie prześcigają się w ilości branych leków, jakby od tego zależała ich pozycja społeczna. Szukamy, w jakich sferach życia mamy gorzej niż inni. A potem opowiadamy o tym z rozżaleniem. A gdy spotka nas coś złego... wtedy dopiero się zaczyna.

Szukamy winnych, wyżywamy się na ludziach. Myślimy tylko o tym, jak bardzo nam źle. 

Oczywiście, każdy ma prawo do różnych emocji. Ale takie użalanie się w nieskończoność niczego dobrego do niczego dobrego nie prowadzi. Wiem, bo kiedyś też tam byłam. Nie ja byłam winna, nie ja zrobiłam coś źle. Ciągle myślałam o tym, że nie udaje mi się osiągnąć swoich celów. Nie szukałam innych rozwiązań. Próbowałam ciągle tego samego.

Moje cele i marzenia czekały na realizację wiele lat. Już trzy lata temu myślałam o własnej firmie... ale nie robiłam nic w tym kierunku. Lepiej było narzekać na swoją pracę. Chciałam rozwijać się w różnych dziedzinach, ale działania podejmowałam tylko przez chwilę. Nie wychodziło, więc nie było sensu próbować. A już na pewno nie w inny sposób, bo przecież tamten na pewno był dobry, tylko to ze mną coś jest nie tak i dlatego to nie działa. Albo w ogóle to winna innych, że im się udaje, a mi nie. 

Czujesz tę narastającą złość i frustrację? 

Też to czułam.

A potem zaczęłam myśleć trochę inaczej. 

Chciałam się wyrwać z tego "koła bezsensu". Do niczego mnie to nie prowadziło, a jedynie zniechęcało. Ten stan długo się utrzymywał, aż nastąpił przełom.

Życiowe lekcje z niepowodzeń

Teraz z każdego niepowodzenia staram się wynieść lekcję. 

Zamiast szukać winnych, myśleć o ludziach jak o kretynach, użalać się nad własnym marnym losem... szukam możliwości. Sprawdzam, czego mogę się z tego niepowodzenia nauczyć. 
  • Co mogę z niego wynieść? 
  • Jak mogę postąpić, żeby kolejny raz było inaczej? 
  • Co mogę poprawić i udoskonalić? 
Namierzam błędy i potknięcia, a potem staram się znaleźć inne rozwiązania.

Jeśli plan A nie zadziałał, opracowuję plan B. Alfabet (a szczególnie polski) jest bardzo długi. Toteż możliwości jest wiele. Trzeba tylko poszukać. 

Czego mogą nauczyć nas niepowodzenia?

Wiem, że to wymaga czasu. Dlatego łatwiej szukać winnych i użalać się, niż próbować coś zmienić. Tylko, że ten czas i tak minie. A to, co z nim zrobimy, zależy do nas. 

Dajmy sobie pozwolenie na smutek, złość czy frustrację przez chwilę. A później przejdźmy do szukania innych możliwości i rozwiązań. Dzięki temu pójdziemy do przodu, zamiast tkwić w swoich niepowodzeniach i błędnym kole bezsensu. 

Pewnie chcesz wiedzieć, jak to wygląda w praktyce. Opowiem Ci na dwóch przykładach.

Przed ciążą praktykowałam jogę każdego dnia. W ciąży zagrożonej nie mogłam. Po porodzie - nie miałam sił. Potem mój mąż utknął za granicą na 1,5 miesiąca. Gdy wrócił, mieliśmy inne zajęcia... chciałam wrócić do jogi. Bardzo chciałam. I ciągle miałam wymówki, że nie mogę. Bo dziecko przeszkadza, bo nie mam czasu... zamiast naprawdę wziąć się do działania. Ćwiczyłam raz, a potem przez miesiąc ani razu. Obwiniałam za to innych, a nie siebie. Bo to wina dziecka, że nie śpi w nocy. Przecież nie moja.

Zaczęłam więc myśleć, co mogę zrobić, żeby tym razem się udało. Znalazłam kilka rozwiązań:
  • praktykowanie, gdy dziecko śpi,
  • praktykowanie, gdy mąż jest w domu i zajmie się maluchem,
  • krótsze sesje jogi - tak do 15 minut.
I wiesz co? Zadziałało. Teraz praktykuję przez ok. 15-20 min, a w tym czasie mąż zajmuje się maluchem. Pierwsze rozwiązanie niestety nie zadziałało, bo jak mały śpi - ja pracuję. Ale w ten sposób - zamiast tkwić w poczuciu, że nigdy się nie uda - udało mi się w sierpniu praktykować jogę już 12 razy przed 21 dni. To ponad połowa!


Po urodzeniu dziecka powiedziałam sobie, że nie wrócę do pracy na etat. Przez 9-10 miesięcy nie zrobiłam kompletnie nic, żeby faktycznie tam nie wracać. Ciągle powtarzałam tylko, że fajnie by było, że nie chcę wracać, że zrobię wszystko... widzisz ten paradoks? Aż w końcu pomyślałam o tym, co mogę zrobić, by faktycznie tam nie wracać. Opracowałam plan działania. Zaczęłam odhaczać zadania krok po kroku. Pisałam na zlecenie, jednocześnie robiłam kurs i pisałam lepiej. W końcu dostałam pierwsze stałe zlecenie. Miałam coraz większą nadzieję, że faktycznie nie wrócę na etat. Mijały dni, a ja w końcu podjęłam decyzję, że nie wracam. Założyłam firmę, złożyłam wypowiedzenie. Potem dostałam drugie stałe zlecenie. Rozwija się to powoli, ale ciągle idę do przodu. Gdy coś nie wychodzi - staram się myśleć, co mogę zrobić, żeby było lepiej. 

I dzięki temu jestem teraz w tym miejscu. Nie dzięki szczęściu, znajomościom, losowi czy komukolwiek. Dzięki szukaniu rozwiązań, pracy nad sobą oraz działaniu. 

Gdy kolejny raz spotka Cię trudna sytuacja, daj sobie czas na trudne emocje. A potem zadaj sobie pytania:
  • Co mogę z niej wynieść? 
  • Jak mogę postąpić, żeby kolejny raz było inaczej? 
  • Co mogę poprawić i udoskonalić? 
I spróbuj coś zmienić. 

Co o tym myślisz?