Kolejne 2 miesiące minęły. Udało mi się przeczytać 4 książki w całości. Do tego mam 2 zaczęte i o nich opowiem następnym razem. Obejrzałam także aż 1 odcinek serialu, dlatego też o nim nie wspomnę. Gdy kiedyś uda mi się obejrzeć cały sezon, wtedy napiszę, jakie są moje wrażenia. Już nie przedłużam, zapraszam na przegląd ostatnio przeczytanych książek.
"Futu.re" Dmitry Glukhovsky
A gdybyś tak była nieśmiertelna?
“Futu.re” Dmitryja Glukhovskiego to utopia? Nieśmiertelność płynie w wodzie. Wystarczy pić ją każdego dnia, by nigdy się nie zestarzeć. Wyobraź sobie, że przez całe długie życie czujesz się i wyglądasz na jakieś 30 lat. Fajnie, prawda? Brzmi niczym raj. Kto chciałby się nigdy nie zestarzeć?Życie w przyszłości
W przyszłości cała Europa jest ze sobą połączona. Możesz dojechać z Niemiec do Hiszpanii w maksymalnie kilka godzin. Teraz zajmuje to praktycznie całą dobę! Cały kontynent jest zabudowany ogromnymi wieżowcami. Nie da się wcisnąć ani jednego więcej. W tych wieżowcach jest wszystko: siłownie, maleńkie mieszkania, sklepy, dworce… 2000 pięter zapełnionych po brzeg.Przeludnienie jest ogromne. Ziemia już teraz nie daje rady. A co by było, gdyby mieszkało na niej ponad 100 miliardów ludzi? — Brak wystarczającej ilości jedzenia, wody, zasobów naturalnych. A przede wszystkim — brak miejsca.
Zapomnij o normalnym mieszkaniu. Nawet patodeweloperka się przy tym chowa. Kubiki. Mieszkania niewiele większe od metra sześciennego. Tylko tyle mają ludzie. Jedynie władza — a jakże! — może sobie pozwolić na większe lokum. Mieszkania, do których windą jedzie się nawet kilkanaście minut. Znajdują się na samej górze wieżowców, które zdają się nigdy nie kończyć.
Zwykli ludzie zapomnieli już, jak wygląda słońce. Nie odpoczniesz pod gołym niebem. Twoje życie toczy się w budynku. Nie ma z niego ucieczki.
Czy ktokolwiek jest jeszcze wolny?
W tej pięknej utopii jest jeszcze jeden problem. Prawo wyboru. Ludzie cieszący się wiecznym życiem nie mogą mieć dzieci. Jeśli się na nie zdecydują — muszą zarejestrować ciążę, za którą zapłacą własnym życiem. Liczby muszą się zgadzać. Jedno nowe życie przychodzi na świat, jedno stare znika. Nie ma miejsca na kompromisy. Niezarejestrowanie ciąży sprawi, że dopadną Cię Nieśmiertelni.Wielka litera nie jest tu przypadkowa. Nieśmiertelnym nie jest każdy człowiek żyjący na świecie za 300 lat. Mimo że ludzie praktycznie nie starzeją się i nie umierają — tylko oni nazywani są Nieśmiertelnymi. Noszą maski Apollina i wstrzykują innym akcelerator starzenia. Kim są, by decydować o losie innych? Kim są, by pozbawiać innych nieśmiertelności?
Nieśmiertelni segregują ludzi. Na tych przestrzegających prawa, którzy cieszą się wiecznym życiem oraz na tych, których dni są policzone.
Komu potrzebny jest bóg?
Można by się zastanawiać, gdzie w tym wszystkim jest bóg. Wiesz, bo on nadal tam jest. Ma swoich wyznawców. Po co im on, skoro życie wieczne mają tu i teraz? Śmierć? Wystarczy przestrzegać prawa i nigdy nie będzie ci grozić. A może jednak?Fragment Europy jest odgrodzony. Prowadzi do niego tylko jedna brama. W tym miejscu ludzie… żyją jak dawniej. Mogą za siebie decydować. Mogą rodzić dzieci. Wielopokoleniowe rodziny mieszkają razem w mieszkaniach, a nie kubikach. Muszą jednak za to płacić najwyższą stawką — życiem. Dla nich nie ma nieśmiertelności. Czy to miejsce może się uchronić przed zagładą?
Dmitry Glukhovsky znów zaskakuje. Autor uniwersum “Metro 2033” nie spoczął na laurach i napisał kolejną powieść. Czy “Futu.re” zyska tylu samo fanów? A może jest zbyt kontrowersyjna? Przekonaj się sama!
Moja ocena: ★★★★★ (5/5)
"Obłęd" Justyna Kopińska
Znam reportaże tej autorki i byłam przekonana, że to jeden z nich. Jak się okazało - jednak nie. Gdybym przeczytała opis książki, wiedziałabym że to fikcja oparta na prawdopodobnych wydarzeniach. Ale tego nie zrobiłam i dojście do tego, że książka nie opisuje prawdziwych zdarzań trochę mi zajęło.
Fikcja czy może rzeczywistość?
Głównym bohaterem jest autor reportaży. Podejmuje on radyklane i niebezpieczne kroki, by napisać jak najlepszy artykuł i dotrzeć do prawdy. Postanawia zgłosić się do szpitala psychiatrycznego, którego oddział prowadzi pewna lekarka. Wiemy o niej tyle, że jej metody są drastyczne. Czy tak jest naprawdę?
Nasz bohater zostaje przyjęty na oddział. Dowiaduje się o podziałach w szpitalu. O tym, że jest on urządzony niczym Indie - z podziałem na kasty. Przejście z jednej do drugiej jest praktycznie niemożliwe.
A metody leczenia? Według lekarki są słuszne. Choć z punktu widzenia czytelnika - przerażające. Nadużywanie władzy jest na porządku dziennym. Czy pani doktor leczy w ten sposób kompleksy? Czy nasz bohater zdołał wydostać się spod jej panowania?
Wszystkiego dowiesz się z tej krótkiej książki.
Moja ocena: ★★★★ (4/5)
"Zakonnice odchodzą po cichu" Marta Abramowicz
Jak trudno jest znaleźć byłą zakonnicę? Autorka reportażu "Zakonnice odchodzą po cichu" zmierzyła się z tym zadaniem. Przez pół roku dotarła do zaledwie garstki kobiet, które były wcześniej w różnych zakonach. Czego się dowiedziała?
Powołanie, wiara i zderzenie z rzeczywistością
W reportażu poznajemy byłe siostry, które uciekły z różnych polskich zakonów. Łączy je jedno: przeżycia. Życie w zakonie nie należy do łatwych. Siostry nie mają na nic czasu, tym bardziej na pomaganie potrzebującym. Muszą dużo się modlić, sprzątać i gotować. No i pamiętać o integracjach z pozostałymi kobietami w zakonie. Byle nie za często z jedną, bo jest to traktowane jako przewinienie. W zakonie nie można zawierać przyjaźni.
Każda siostra ma za sobą inne przeżycia. Jedna zakochała się we współsiostrze, inna musiała się "umartwiać", bo tak kazała siostra przełożona. Umartwianie to robienie tego, co najbardziej nas odrzuca. Siostra je więc surową cebulę i spędza czas na zajęciach, których nienawidzi. A gdy poczuje jakąkolwiek przyjemność - czuje się winna. Aż w końcu nie wytrzymuje.
Możemy poznać także wypowiedzi księży. Oni także nie rozumieją, dlaczego żeńskie zakony właśnie tak funkcjonują. Podczas gdy księża mają czas wolny i mogą zrzucić habit, siostry szorują toalety gołymi rękami.
Jedna z sióstr podczas spowiedzi dostała zalecenie, by udać się do psychologa, bo najprawdopodobniej cierpi na depresję. Choć ksiądz chciał jej pomóc, siostra przełożona zgody nie wyraziła.
Podczas czytania reportażu poznasz historie kilku byłych sióstr zakonnych. Czy którakolwiek ma jeszcze w sobie wiarę?
Moja ocena: ★★★★★ (5/5)
"Fenomen poranka" Elrod Hal
Pamiętasz, jak łatwo ci się wstawało przed pierwszym dniem szkoły? Albo w pierwszy dzień wakacji nad morzem? Gdy wiedziałaś, że czeka cię coś ekscytującego, o wiele łatwiej wychodziło się z łóżka. Autor "Fenomenu poranka" twierdzi, że możemy z takim samym zapałem wstawać przez całe życie.
Na czym polega ten fenomen?
Gdy czytałam, że dzięki "Fenomenowi poranka" ludzie zrzucili zbędne kilogramy, zaczęli zarabiać więcej i bardziej cieszą się życiem... zastanawiałam się, jak niby to ma działaś. Przecież wcześniejsze wstanie z łóżka nic takiego nie robi, prawda? Raczej kontemplujemy wtedy nad kubkiem kawy, próbując zrozumieć, po co w ogóle wyszliśmy z łóżka.
Ale to ma sens!
Choć uważam, że całą tę książkę można było zawrzeć w dosłownie kilkunastu stronach, warto ją przeczytać. Sama zaczęłam testować metody, które są w niej opisane i niedługo napiszę o nich więcej. Teraz chcę Cię jedynie zachęcić do lektury.
"Fenomen poranka" to po części historia autora, który miał w życiu ciężko. Opowiada o tym, jak doszedł do metody "fenomenu" i jak ona działa. Pokazuje, że każdy z nas może nauczyć się wcześnie wstawać i czerpać z tego radość. Choć jako niewyspana mama podchodziłam do tego sceptycznie, to wszystko ma sens.
Z książki dowiesz się, jak krok po kroku dojść do lepszego życia i dlaczego właśnie poranek ma takie znaczenie. Oczywiście autor napisał także porady dotyczące wczesnego wstawania oraz tego, ile godzin snu potrzebujemy, by się wyspać.
Ocena niska za to, że książka jest rozwleczona, ale warto ją przeczytać.
Moja ocena: ★★★ (3/5)
To już wszystkie książki. Jak to robię, że praktycznie wszystkie są dobre? Nauczyłam się, że jeśli książka mnie nie zachwyca, nie muszę czytać jej do końca. Dlatego też jeśli pierwsze strony mnie nie wciągną, przestaję czytać. Nie wspominam o takich książkach, bo nie wypowiem się o czymś, czego od deski do deski nie przeczytałam.
Też potrafisz porzucać książki czy raczej czytasz każdą do końca?
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Kawę o poranku uwielbiam, gorzej z uśnięciem o właściwej porze :D Zakonnicą nigdy być nie chciałam, a gdybym nawet chciała zostać, to na własnych zasadach. Wprowadziłabym tam nowy porządek, modlitwą byłyby wspólne imprezki, kawa o poranku, wycieczki za miasto, czytanie ulubionych książek, balety... myślę że to bardziej by się spodobało tam na górze niż umartwianie się, co jest szkodliwe dla ludzi. Żyć wiecznie, jakie to musiałoby być męczące po tylu przeżyciach. Chyba nie dla mnie ta przyjemność ;)
OdpowiedzUsuńOj chyba nie nadajesz się do zakonu :D
Usuń