Pisałam wam w dwutygodniku, że zaczęła mnie fascynować (lepiej późno niż wcale) ekologia, środowisko i wszystko, co z tym powiązane. Zaczęłam szukać różnych rozwiązań i powoli wprowadzać je w domu. Na szczęście mój chłopak jest tego samego podejścia co ja i razem staramy się dbać o środowisko. Długa droga przed nami, ale zmierzamy w dobrym kierunku.
Mam pomysł na tekst o takich naprawdę banalnych, ale jednocześnie ekologicznych rozwiązaniach. Jesteście za? Przy okazji przez takie pomysły da się trochę zaoszczędzić. Ekologia nie musi być droga.
Na punkcie oszczędzania też mam fioła. Nie chodzi mi o skąpstwo, bo np. na wyjazdach lubię wiele zobaczyć i nie szkoda mi pieniędzy na wejściówki. Chodzi mi jedynie o oszczędzanie na tym, na czym można oszczędzać.
Ale nie będę już przedłużać. Poznajcie pierwsze trzy ekologiczne rozwiązania w moim domu.
Dzbanek filtrujący wodę
Oboje pracujemy na produkcji. Praca na produkcji wiąże się z wysiłkiem i wysokimi temperaturami. Pozdrawiam pani z biur, dla których 30 stopni to już upał. Gdy na dworze jest 30, na hali jest co najmniej o 5 więcej. Czasem nawet ogromne wiatraki nic nie dają. Do czego zmierzam. Wiąże się to wszystko z piciem dużej ilości wody. I złapaliśmy się na tym, że kupujemy czasem po dwie zgrzewki wody na tydzień. Pić trzeba, ale śmieci z tego tyle, że - jednym słowem - masakra.
Będąc przypadkiem w Selgrosie natknęłam się na dzbanek filtrujący wodę i podjęłam szybką decyzję. No dobrze, moja decyzja była poprzedzona skrupulatnymi obliczeniami i trzema podejściami do półki. I wzięłam go. Myślę, że zaowocuje to w najbliższej przyszłości po pierwsze: mniejszą produkcją plastikowych śmieci w domu, a po drugie - mniejszymi wydatkami.
Wielorazowa ścierka do kurzu
To pomysł mojego chłopaka. Ja używałam wilgotnych ściereczek, ale on - po użyciu - stwierdził, że chce swoją ściereczkę z mikrofibry. Faktycznie - wyciera się nią kurz lepiej. Szybciej. Przy okazji nie używa się żadnych chemikaliów. Kurz jest dobrze zebrany, a ściereczkę wystarczy co jakiś czas wyprać i znów użyć.
To rozwiązanie daje nam:
- oszczędność - bo nie kupujemy co chwilę nowych ścierek oraz chemikaliów,
- wygodę - bo nic się nie marze, kurz przykleja się do ściereczki,
- mniej śmieci - ściereczki nie wyrzucamy, więc śmieci nie produkujemy w ogóle.
Mniejsze zużycie prądu
Tu akurat mój pomysł, z którego korzystam naprawdę długo. Nie wiem czy wiecie, ale podłączone do prądu urządzenia, nawet nieużywane, żrą prąd. Naprawdę. Po co wam podłączony czajnik elektryczny przez całą dobę, jeśli wodę w nim gotujecie dwa razy dziennie? Ano właśnie. U nas w domu nie ma podłączonych ciągle ładowarek, czajnik elektryczny jest odłączany zaraz po użyciu, tak samo pralka. Laptopa ładuję, gdy zachodzi taka potrzeba, a nie non-stop.
To takie drobne rzeczy, które zdawałyby się nie mieć żadnego wpływu, ale myślę, że na koszty prądu oraz na środowisko przynajmniej niewielki wpływ mają.
Podobają się wam moje pomysły? Chcecie więcej wpisów o takiej tematyce?
Piszcie w komentarzach, jakie rozwiązania stosujecie w waszych domach.
Bardzo ciekawe rozwiązania. Osobiście wolę siateczkowe ściereczki. Tak czy inaczej nie lubię się bawić w pranie ścierek, wywalam wcześniej czy później. Wolę oszczędzać dłonie :)
OdpowiedzUsuńJa piorę je po prostu w pralce :D
UsuńCiekawe ile można oszczędzić przy odłączaniu urządzeń z prądu.
OdpowiedzUsuńpewnie to groszowe sprawy, ale jestem zdania, że i tak warto :)
UsuńJest tylko jeden problem ze ściereczkami z mikrofibry - kurz może i zetrą, ale jak kot przeparadował po stole i zostawił ślady, to tylko mokre ściereczki dadzą radę...
OdpowiedzUsuńMyślę, że te z mikrofibry dadzą radę - może troszkę wody? :)
UsuńFiltr posiadam już od bardzo dawna, prąd też oszczędzamy, tylko ściereczki jeszcze muszę wprowadzić :-)
OdpowiedzUsuńpowodzenia ;)
UsuńLubię czytać treści tego typu :) Sama jestem oszczędną osobą i staram się nie marnować wody, ani energii w domu. Hmmm, teraz na szybko ciężko mi wymienić moje sposoby, ale zaliczam do nich m.in. to, że podczas mycia naczyń nigdy nie leję bezsensownie wody.
OdpowiedzUsuńJa tak samo - nawet pod prysznicem. Moczę włosy, zakręcam wodę. Myję je. Odkręcam do spłukania itd. ;)
UsuńDobrze pomyślane ! 💞
OdpowiedzUsuńdzięki :)
UsuńZakręcanie wody, żeby niepotrzebnie nie leciała np. jak myję zęby. Trwałe torby na zakupy i rezygnacja z miliona reklamówek, zrywek i woreczków, w sklepach protestuję jak mi wszystko zawijają w kilometry folii. Ściereczki od dawna używam z mikrofibry, nie wiem dlaczego ktoś wyżej napisał, że śladów po kocie nie może nimi wytrzeć, one właśnie świetnie sobie radzą z wszelkimi zabrudzeniami. A jednorazowych nigdy nie używałam, właśnie ze względu na to, że równa się to produkcji góry śmieci. Dzbanek z filtrem - oczywista oczywistość. Chętnie poczytam więcej na ten temat :).
OdpowiedzUsuńTeż zakręcam wodę :) Torby mam jakieś w domu - materiałowe i stare foliowe - chodzę tylko z nimi na zakupy i z koszykiem. Warzywa pakuję do woreczków, ale nie biorę ich w sklepie tylko w kółko używam tych samych - te zwykłe jednorazówki towarzyszą mi nawet po dwa miesiące, o ile nie pękną :)
UsuńMieliśmy kilka podejść do filtrowania wody, ale jakoś nie umiem się do tego przekonać ;)
OdpowiedzUsuńNie ma się też co zmuszać do tego :)
UsuńU mnie w domu zawsze były wielorazowe ściereczki :)
OdpowiedzUsuńWedlug Twojego wpisu mozna rzecz, ze jestem ekologiczna ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze ;)
UsuńLubie takie wpisy. :) Dodalabym tylko taka (podobno oczywistosc) jak wylaczanie swiatla w pomieszczeniach gdzie nie przebywamy. Moze to takie proste ale sporo moich znajomych jakos tego nie stosuje. A to oszczedza mase pradu. :)
OdpowiedzUsuńWłasnie, dla mnie to taka oczywistość, że nie pomyślałam nawet, by o tym wspomnieć ;)
UsuńTo ja również jestem eko ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoże wydawać się że 3 sposoby to mało, ale te wyżej wymienione są jednymi z najbardziej potrzebnych. W każdym domu znajdą też na pewno zastosowanie. Można oczywiście dodatkowo sięgać po gadżety typu ekologiczne słomki itd. ale pewnie nie każdemu będą one potrzebne :)
OdpowiedzUsuńNa razie podałam 3 sposoby, będzie ich więcej :) właśnie, np. słomki u mnie nie mają w ogóle zastosowania :D
Usuń