POZNAJMY SIĘ!
Mam na imię Klaudia i jestem mamą, żoną, przedsiębiorczynią… a przede wszystkim sobą! Znam swoje wartości, wiem, w jakim kierunku zmierzam i jestem ważna dla samej siebie. Dlatego dbam o siebie na co dzień, a nie tylko od święta. Chcę Ci pokazać, jak możesz to zrobić! Ale tak bez spiny. To miłe miejsce. Pokazuję Ci mój punkt widzenia oraz dostępne opcje, a działanie należy do Ciebie (o ile tego właśnie chcesz!). Oprócz tego znajdziesz tu różne sposoby ułatwiania sobie życia, recencje książek, seriali i podcastów oraz treści o endometriozie i minimalizmie. Zrób sobie coś pysznego do picia i zapraszam do czytania!
CO MOGĘ DLA CIEBIE ZROBIĆ!
Chcesz bym pisała dla Ciebie? Nie ma problemu! Jestem copywriterką z doświadczeniem. Specjalizuję się w artykułach blogowych na temat dbania o siebie, rozwoju osobistego oraz macierzyństwa. Piszę także na inne tematy. Chętnie przygotuję treści do sklepu internetowego, na Landing Page oraz do newslettera. Piszę także teksty we współpracy z markami (Poster Store, Bee.pl). Chcesz ze mną współpracować? Napisz do mnie na blog@kocipunktwidzenia!

JAK MOGĘ CI POMÓC?

  • 1
    NEWSLETTER
    Zapisz się, by otrzymywać dwutygodnik, w którym pokazuję, jak odzyskać czas dla siebie i żyć w zgodzie ze sobą.
    Czytaj więcej
  • 2
    WSPÓŁPRACA
    Chcesz, bym napisała o Twojej firmie lub produkcie na blogu? Kliknij tu, by poznać szczegóły!
    Czytaj więcej
  • 3
    COPYWRITING
    Chcesz, bym pisała dla Ciebie? Kliknij tu i poznaj szczegóły!
    Czytaj więcej

ZACZNIJ CZYTAĆ TUTAJ

Przeczytaj najnowsze wpisy!

Rzeczy zbędne w domu | 20-stka na swoim



Wiedząc, że będę miała swoje mieszkanie, podjęłam decyzję, jakich sprzętów domowych, technologii itp. nie chcę mieć. Po roku (prawie półtora roku) stwierdzam, że nadal nie potrzebuję tych rzeczy i nadal bym nie zdecydowała się na wydanie na nie pieniędzy. Może i jestem dziwna, może i wy bez tych rzeczy żyć nie możecie, ale pamiętajcie, że to tylko moje zdanie i wasze może być inne! Co to za rzeczy? Zapraszam do czytania.


Telewizja

Nigdy nie lubiłam trwonić czasu oglądając durne programy typu Trudne Sprawy. Niestety, w czasie, gdy miałam okazję oglądać telewizję, nic fajnego nie mogłam znaleźć. Dlatego, wyprowadzając się od mamy, stwierdziłam, że nie chcę mieć telewizji. Zbędnie wydane pieniądze na oglądanie reklam i skakanie po kanałach. 

Zmywarka

Pomińmy fakt, że mamy za małe mieszkanie, by ją zmieścić. Nigdy nie lubiłam zmywarek. Gdy bywałam w odwiedzinach u ludzi, którzy takowe posiadają, zawsze znajdowałam niedomyte naczynia. Odechciało mi się przez to mieć zmywarkę. Po za tym, nawet przy czterech osobach w domu, spokojnie da się zmywać ręcznie. A tym bardziej, gdy jesteśmy tylko we dwójkę. 

Suszarka elektryczna do prania

Również nie ma na nią miejsca. Jednakże, pranie robię raz w tygodniu (maksymalnie 2 pralki). Rozwieszam pranie tak równo, że żelazka nie muszę używać praktycznie nigdy (prasowałam tylko białą koszulę dwa razy przez ponad rok. Więcej żelazka w rękach nie miałam). Nie mam problemu z ogarnięciem, jakie ubrania kiedy potrzebuję, więc nie budzę się chwilę przed wyjściem, że coś tak trzeba szybko wysuszyć. 

Szybkowar/robot kuchenny itp.

Gotuję zawsze na dwa dni co najmniej, więc nie stoję przy garach każdego dnia. Rozplanowuję sobie wszystko tak, by mieć czas. Lubię gotować tradycyjnymi metodami, dlatego jakoś nie ciągnie mnie do kupna szybkowara. 

Robot sprzątający

Szczerze? Szybciej zamiotę mieszkanie sama, niż to urządzenie je objedzie. Do tego, wyobrażam sobie zachowanie kotów na widok tego tajemniczego przybysza. Po za tym, myślę, że sama zrobię to po prostu lepiej niż takie urządzenie. 


A wy czego nigdy nie chcieliście mieć i żyjecie bez tego spokojnie? 

Komentarze

  1. Z większością tych rzeczy się zgadzam i żyje bez nich równie dobrze, ale nie wyobrażam sobie nie mieć zmywarki. Nie lubię zmywać ręcznie, a gdy sprzątam kuchnie, zawsze najpierw nastawiam zmywanie, a potem całą resztę i zanim się zmywanie skończy (program godzinny) w kuchni jest czysto, więc zyskuję więcej czasu na inne rzeczy.

    swiatwedlugkasi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzisz, to kwestia tego, czy się tę zmywarkę lubi :) jeśli tobie ona odpowiada i ułatwia życie - bardzo dobrze ;)

      Usuń
  2. Z telewizorem się zgadzam, ale...zmywarki bym nie oddała. Nas jest czwórka, zmywania jest więc sporo - nigdy jakoś nie zdarzyło mi się że zmywarka czegoś nie domyła... do robota kuchennego też się przekonałam - ale to chyba przychodzi z wiekiem;) Po prostu łatwiej i szybciej mi się gotuje czy piecze....
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też nas była czwórka i żyliśmy bez zmywarki :) oczywiście, jeśli wam to ułatwia życie, korzystajcie, bo o to właśnie chodzi ;)

      Usuń
  3. Robot kuchenny to oczywiście zbędność :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie kupienie robota kuchennego bylo wybawieniem. Zwlaszcza jesli chodzi o robienie kruchych i drozdzowych ciast. Nigdy nie mialam cierpliwosci, by wystarczajaco dlugo je zagniatac, a tak moge w trakcie posprzatac kuchnie czy pozmywac :D Poza tym gdy ktos kilka razy w tygodniu porywa sie na wypieki i wlasne pieczywo, to chce sobie jak najbardziej ulatwic sprawe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja piekę przeważnie raz w tygodniu, ale lubię to robić ręcznie (ugniatać ciasto i w ogóle) :)

      Usuń
  5. U mnie tez telewizor to rzecz zbędna, ale akurat bez zmywarki to ja sobie nie wyobrażam życia, bo zmywania nie cierpię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też nie lubię zmywać, ale jeszcze bardziej nie lubię zmywarek :D

      Usuń
  6. Oprócz TV, nic z tego nie mam, bo mi niepotrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Poza telewizorem nie mam nic z tych sprzetów i uważam, że nie są mi potrzebne.
    Telewizor lubię pooglądać, ale nie takie programy typu trudne sprawy czy inne inscenizowane i sztuczne. Ostatnio na tv nie mam czasu, wolę dobry serial/film online.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja własnie też wolę oglądać online, przez co nie potrzebuję po prostu telewizji :)

      Usuń
  8. O tej zmywarce zmienisz zdanie jak tylko będziesz miała w domu dziecko/dzieci 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze i najważniejsze: skąd wiesz, że w ogóle mogę mieć dzieci?

      A dwa: wychowałam się w domu, w którym nie było zmywarki. Ba! Nikt w rodzinie nie miał, a niektórzy nawet po 3 dzieci i żyją :D

      Usuń
    2. Naprawdę nie każdy człowiek może/chce/planuje mieć dzieci, zakładanie tego z góry jest nie tylko nieuprzejme, ale często też zwyczajnie sprawia ból. Naprawdę nie dałoby się napisać: "Przy dzieciach zmywarka się przydaje" lub "Ja doceniłam zmywarkę, kiedy przyszły na świat moje dzieci"? Wierzę, że nie było w tym złych intencji, po prostu warto zwracać uwagę na ten aspekt.

      Usuń
    3. Dokładnie. Dziękuję za ten wymowny komentarz.

      Usuń
  9. Telewizora też nie mam i nigdy tego nie żałowałam. Być może kiedyś zmienię zdanie i skuszę się na urządzenie, które będzie mi służyło jako ekran do Netflixa czy HBO Go, ale tradycyjnej telewizji nie potrzebuję na pewno... Jeśli bardzo zależy mi na zobaczeniu jakiegoś programu, mogę skorzystać np. z Playera, jednak jestem bardzo przeciwna włączaniu czegoś przypadkowego, "żeby coś grało".

    Z kolei zakup zmywarki uważam za jeden z najlepszych w życiu. Przyznaję, że mąż musiał mnie na niego mocno namawiać, bo miałam wątpliwości, czy aby na pewno stać nas na tak "zbędny" przedmiot... Jednak teraz nie wyobrażam sobie, jak mogliśmy żyć bez niej ;) Na pewno było bardziej nerwowo, bo oboje nienawidzimy zmywania i zawsze zabieraliśmy się do niego jak pies do jeża. Dodatkowo teraz mamy więcej czasu dla siebie, bo lubimy gotować (i jeść!), więc tych naczyń zawsze było bardzo dużo. To zabawne, bo przed zakupem wielokrotnie słyszeliśmy (zwłaszcza od starszych członków rodziny), że taki sprzęt nie jest potrzebny przy dwóch osobach i że jak my w ogóle chcemy we dwoje uzbierać cały komplet brudnych naczyń, zanim znowu będziemy ich potrzebowali? Oczywiście okazało się, że codziennie wstawiamy pełną zmywarkę (są przecież różne rozmiary, my akurat mamy małą). I nasze doświadczenia są takie, że ręcznie nigdy nie domylibyśmy naczyń tak dobrze, jak robi to ta "specjalna" chemia (widać to zwłaszcza po szkle). Głównie dlatego, że w naszym mieście jest bardzo twarda woda i po ręcznym myciu zawsze zostają paskudne zacieki, których nie da się doszorować. A jeśli znajomi mieli brudne naczynia, to znaczy, że zbyt rzadko czyścili filtr - mam wrażenie, że niektórzy w ogóle o tym zapominają, a to bardzo ważne.

    Prawda jest taka, że bez większości sprzętów i przedmiotów da się obejść, ale wiele z nich może nas bardzo uszczęśliwić ;) My bardzo sobie cenimy te, które pozwalają nam na oszczędzenie czasu i wysiłku (samochód, zmywarka, automatyczny odkurzacz). Oczywiście na początku, tuż po wyprowadzce od rodziców miałam tylko opiekacz do kanapek i bez problemu sobie radziłam, ale z czasem, po kilku latach jakoś tak stopniowo i naturalnie przyszła ochota na więcej. Myślę, że to bardzo indywidualna kwestia i każdy powinien sam wybrać, co jest dla niego najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z telewizorem myślę dokładnie tak samo - ewentualnie mieć go do Netflixa i tyle.

    Cenna uwaga o filtrze przy zmywarce. Chociaż i tak nie jestem przekonana, to może faktycznie to był główny powód mojej niechęci :)

    Wiadomo! Trzeba sobie ułątwiać życie, jak tylko się da :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A propos zmywarki - ostatnio zainspirowała nas do rozmowy o kwestiach zbliżonych do tematyki wpisu, czyli jakie sprzęty domowe są dla nas niezastąpione, a które kompletnie by nam się nie przydały. Pamiętam, że tuż po tym, jak ze sobą zamieszkaliśmy, mój wtedy jeszcze chłopak zobaczył gdzieś jakąś dziwną maszynkę do obierania ziemniaków i totalnie zachwycił się tym pomysłem. Wtedy oczywiście nie moglibyśmy sobie na nią pozwolić nawet, gdybyśmy naprawdę jej chcieli, ale dla mnie ten pomysł od początku wydawał się totalnie absurdalny. Specjalny sprzęt, który będzie zajmował kupę miejsca, służący tylko do obierania ziemniaków? Przecież ręczne ich obranie z pewnością zajmuje mniej czasu niż umycie czegoś takiego! Teraz, po latach, mój mąż też się z siebie śmiał. Bo wtedy miał w pamięci, jak długo trwało obieranie ziemniaków w jego domu rodzinnym (w którym mieszkało pięć, a nie dwie osoby) i jak często trzeba było to robić (niemal do każdego obiadu). Tymczasem my jemy je naprawdę bardzo rzadko (wolimy makaron, ryż i kasze), no i jesteśmy w stanie pochłonąć zdecydowanie mniejsze ich ilości. Nierzadko zdarza się więc, że w naszym koszyku na zakupach lądują zaledwie dwie sztuki (a najczęściej zero) ;) Znam mnóstwo osób, które impulsywnie zainwestowały w maszynki do robienia makaronu, jajowary i inne wynalazki, które teraz jedynie kurzą się na półkach i niepotrzebnie zajmują miejsce. Moim zdaniem warto kupować tylko te sprzęty, których naprawdę będzie się często używało. I dla każdego będą to zupełnie inne rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna historia. Właśnie taka perspektywa pokazuje nam, jakie nasze wybory kiedyś mogły być głupie i bezsensowne :) nawet nie wiedziałam, że jest taka maszynka, ale u nas także ziemniaki są rzadko. Jemy bardzo różnorodnie, jak wy. Co do reszty sprzętów, to masz rację. Ludzie kupuję, bo będą korzystać, a potem wszystko stoi i się kurzy...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie Twoje słowa motywują mnie do dalszego działania. Jeśli blog Ci się spodobał, koniecznie zaobserwuj i bądź na bieżąco!