Zaczynam czternasty miesiąc życia na tak zwanym swoim. Nie jestem sama, mieszkam z moim P. i dwoma kotami. Wyprowadziłam się od mamy, gdy miałam jeszcze dziewiętnaście lat. Teraz, zaraz za chwilę, kończę dwadzieścia jeden. To trochę ponad rok, przez który nauczyłam się zarządzać domowym budżetem, planować go, prowadzić itp. Sama pracuję na etat szósty miesiąc. Wcześniej zarabiałam np. na pisaniu na zlecenie. Co do planowania budżetu - mam jedną metodę, która dla mnie jest na tyle dobra i skuteczna, że nie zmieniam jej na żadną inną.
Moja metoda jest dość prosta, ale wymaga też siły woli, samozaparcia, wyrobienia sobie pewnych nawyków oraz zdolności przewidywania. Nie, nie mówię tu o czarnej magii, jej do budżetu lepiej nie mieszać. Na zdjęciach pokazuję, jak to wygląda u mnie, ale zamazałam kwoty. Na razie nie będę się nimi dzielić.
Na koniec każdego miesiąca rozpisuję sobie budżet na miesiąc kolejny. Wypłatę mamy dziesiątego, ale budżet prowadzę na miesiąc kalendarzowy, a nie od wypłaty do wypłaty. Dzielę stronę na dwie części (mniejsza na przychody, większa na rozchody). Przychody dzielę sobie na trzy kategorie. U was może być ich mniej lub więcej, w zależności od tego, jakie macie źródła dochodów.
Rozchody dzielę na aż dziesięć kategorii. Wy możecie ich mieć mniej lub więcej - ja doszłam do tej liczby po kilku miesiącach. Wcześniej rozpisywałam troszkę inne kategorie, ale z czasem stwierdziłam, że taki układ jest dla mnie najlepszy.
- jedzenie - i napoje, alkohol w tym. Chodzi o każde jedzenie i picie (w pracy, na mieście, w domu, za dwa złote, za sto złotych).
- opłaty - mieszkanie, telefony, internet, Netflix, prowadzenie konta itp.
- dom - wszelkie sprzęty, ścierki, pościel... tekstylia ogółem.
- koty - żwir, żarło, przysmaki, weterynarz.
- ubrania - i buty oczywiście, łącznie z rajstopami za 4 zł.
- chemia - środki do sprzątania, np. CIF, Domestos.
- kosmetyki - od pasty do zębów, mydło w płynie, aż po palety cieni i tusze do rzęs.
- auto - zarówno paliwo, jak i mechanik.
- inne - dowolność, prezenty urodzinowe, przybory piśmiennicze, kalendarz itp.
- wesele - kwota, którą udało nam się odłożyć w danym miesiącu
Jak widać na zdjęciach, obok nagłówków są zamazane dwie kwoty. To samo tyczy się poszczególnych kategorii, gdzie obok nazwy jest zamazana kwota i, wiadomo, pod nią. O co chodzi?
Chodzi o planowanie i przywidywanie.
Zacznijmy od początku. Gdy już sobie wszystko ładnie rozpiszę - przechodzę do planowania przychodów. Tak, zarobki możemy sobie przewidzieć. Zapisuję zawsze ołówkiem obok kategorii, ile myślę, że będzie wypłaty, przewidywane inne zarobki itd. Następnie podsumowuję i zapisuję koło nagłówka głównego. Tyle mniej więcej będziemy mieli do dyspozycji.
Moja rada: lepiej zapisać kwotę troszkę mniejszą, by potem się nie zdziwić, gdy braknie pieniędzy. Przewidujesz zarobek 3200 zł? Zapisz 3100 zł. Jeśli będzie więcej - super. Ale na razie jesteśmy na etapie planowania. I lepiej zaniżać przychody, a zawyżać rozchody. O tym za chwilę.
Gdy mam zaplanowane przychody, biorę się za rozchody. Tutaj jest trudniej, bo wszystkiego jest więcej. Najłatwiej zawsze przewidzieć opłaty - bo są stałe. Potem kwota na wesele - zawsze taka sama. Jeśli zostaje pieniędzy przed wypłatą - wrzucamy tam trochę więcej.
Jedzenie przewiduję na podstawie poprzednich miesięcy. Wydatki na dom - na podstawie tego, co akurat potrzebujemy. Gdy musieliśmy kupić np. mikrofalę, wiadomo było, że muszę odpowiednio dużą kwotę zaplanować. Koty - ten wydatek jest praktycznie stały. Różnica była tylko, gdy je kastrowaliśmy. Ubrania, chemia - małe kwoty, przewidywane głównie na podstawie tego co się kończy (chemia), czego brakuje (ubrania). Auto - kwota praktycznie stała, bo na paliwo miesięcznie idzie ciągle tyle samo. Kosmetyki - robię listę, co się kończy i na tej podstawie mogę przewidzieć, ile będę musiała wydać. Inne - kategoria najtrudniejsza. Teraz w lutym czeka nas 18-stka brata mojego P. to wydatek. Dodatkowo moje urodziny - wyjście na łyżwy itp. Kwotę muszę przewidzieć całkiem sporą.
Napisałam wcześniej, że rozchody lepiej zawyżać. Tak, więc na ubrania piszę np. 100 zł, nawet gdy wiem, że raczej nic nie kupimy. Dlaczego? Bo wtedy w razie zakupu pieniądze są bezpieczne, bo przecież były przewidziane na ten cel. Jeśli jednak nie kupimy nic w tej kategorii, pieniądze zostaną lub będą mogły być przekazane na coś zupełnie innego i nie powstanie nam debet.
Co daje takie planowanie?
- Po pierwsze - wiem, ile pieniędzy na dany miesiąc mniej więcej będziemy mieć. Dzięki temu mogę zaplanować wyjazd na basen czy do kina, wiem też, czy będzie można kupić coś spontanicznie - bo np. są wyprzedaże i kurtka na wiosnę kosztuje 40 zł ze 100 zł. Nie potrzebuję jej teraz, ale wiem, że mogę skorzystać z okazji, bo budżet na to pozwala.
- Jestem świadoma tego, ile mam pieniędzy w każdym dni. Nie zaskoczy mnie więc, że przed wypłatą braknie - nie braknie, bo wszystko jest przewidziane. Oczywiście, nie da się przewidzieć wypadku czy ciężkiej choroby, ale zwykłe życiowe sytuacje już tak.
- Z góry wiem, ile pieniędzy jestem w stanie odłożyć i robię na zaraz po wypłacie, nie na koniec - gdy nie ma pieniędzy.
- Wiem, na co mam wydać pieniądze w pierwszej kolejności. Np. zaraz po wypłacie tankujemy auto do pełna i z całkowitą świadomością jeździmy nim dwa tygodnie, po czym mamy pieniądze na drugie tankowanie do pełna. I tak zleci cały miesiąc. Nie zaskoczy nas to, że brakło paliwa na dojazd do pracy, a konto świeci pustkami.
- Wiem, ile mogę poświęcić pieniędzy na jakieś moje zachcianki i nie tylko. Na początku miesiąca wiem, czy szukać kosmetyków z niższej półki cenowej, czy mogę pozwolić sobie na te z wyższej. I to samo w każdej innej kategorii.
- Wiem, że moje pieniądze są bezpiecznie i rozsądnie wydawane oraz oszczędzane. Wiem, ile wydaję, na co wydaję, ile zarabiam itd.
- I jeszcze raz powtórzę, nie modlę się od 10 do 10, czy starczy. Wiem, że starczy. Bo zaplanowałam sobie wszystko. I nie kupię trzech par spodni i pięciu koszulek na promocji, bo wiem, że to nie miesiąc na ubrania, bo tym razem wydajemy na mechanika. I spokojnie żyjemy sobie cały miesiąc.
Uprzedzę pytania, nie oszczędzamy na wszystkim. Jemy to, co chcemy, nie raz gdzieś na mieście. W każdym miesiącu mamy wyjazd - na basen, do kina, na trampoliny, różnie. Albo i dwa wyjazdy. Ciągle ktoś ma urodziny - prezenty też kupujemy. Dojeżdżamy do pracy 20 km w jedną stronę - paliwo kosztuje. Mamy mnóstwo wydatków, a racjonalne i rozsądne dysponowanie pieniędzmi chroni nas przed pożyczkami, debetem i ujemnym saldem na koncie.
Także, prowadzenie budżetu daje nam pogląd na to, na ile możemy sobie pozwolić w danym miesiącu. Wiadomo - raz jest lepiej, raz jest gorzej. Nie da się dokładnie przewidzieć wszystkiego, ale staram się, jak mogę.
Co z tego wynika? Przeważnie zostaje nam trochę pieniędzy z poprzedniej wypłaty na nowy miesiąc - w sensie, jeszcze są pieniądze ze starej wypłaty, a nowa już jest na koncie. Dzięki temu uda nam się spokojnie odłożyć na wesele (nikt nam nie musi dokładać) oraz na wakacje za granicą. Ale to temat na inny post.
Mam nadzieję, że pomogłam wam w planowaniu budżetu!
Całkiem fajna metoda, kiedyś spotkałam się z czymś podobnym nazywało się chyba metodą 8 słoików czy jakoś tak:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOj, to temat, w ktorym bardzo kiepsko sobie radzę! ;)
OdpowiedzUsuńmoże ci jakoś pomogę ;D
UsuńTeż lubię planować ☺
OdpowiedzUsuń:)
Usuńprzydatne dla mnie, wydaje na głupoty :P
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że uda ci się coś zmienić ;)
UsuńDobrze to masz rozplanowane. Też mi pasuje zacząć mądrze rozporządzać finansami. Na razie to spłacam pożyczki, na szczęście niewielkie, bo chwilówki. W końcu taka chwilówka internetowa to szybki sposób na otrzymanie pomocy finansowej i to bez mnóstwa formalności. A co do jej spłaty to zawsze można się dogadać z firmą (i tak zrobiłem). Ogólnie więc szybkie chwilówki online mają dużo plusów, ale całe życie nie można na nich polegać, tylko bardziej efektywnie (ekonomicznie) obchodzić się z pieniądzem.
OdpowiedzUsuńśmieszny komentarz, mówisz że chcesz MĄDRZE rozporządzać finansami, ale opowiadasz o plusach chwilówek :D mądre - nie pożyczanie tylko korzystanie z tego co masz.
UsuńZ tym planowaniem to czasem różnie jest :-)
OdpowiedzUsuńwiadomo :)
UsuńMetoda całkiem fajna, ja na szczęście potrafię oszczędzać i zawsze płacę wszystko w terminach. Dla mnie to jest priorytet najważniejszy. Przyjemności spycham na sam koniec łańcucha rozchodów.
OdpowiedzUsuńja tak samo, ale na przyjemności też trzeba sobie pozwalać ;)
UsuńMetoda czasochłonna, ale ważne, że skuteczna :)
OdpowiedzUsuńwydaje się tylko, że czasochłonna ;) wcale wiele go nie trzeba
UsuńMuszę zastosować tę metodę. Nigdy nie spina mi się dostatecznie budżet i muszę na koniec miesiąca kombinować a tak to jest nadzieja, że wreszcie mi się uda :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia i trzymam mocno kciuki :)
Usuń