Czy dobrze mi się wydaje, że tygodnika dawno nie było? Ostatnio mam troszkę na głowie (moja wina) i przez to piszę o tym, co wydaje mi się dla mnie ważniejsze. Dziś o wszystkim wam opowiem i, mam nadzieję, będę pisać częściej. Choć na razie nic się nie uspokoi, warto próbować.
W końcu wybrałam się do lekarza. Musiałam zrobić wyniki na tarczycę oraz w kierunku cukrzycy. Wyniki odebrane, wszystko w normie. Zobaczymy, co na wizycie mi pani doktor wymyśli, bo problemy jak były, tak są nadal. Wydrukowany świstek niczego nie zmienia.
Zauważyłam też bardzo złe wyniki dotyczące krwinek czerwonych. Wszystko wskazuje na anemię. Owszem, jem mało mięsa, ale nie wiedziałam, że aż tak to wpływa. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała rezygnować z oddawania krwi (chociaż na pewien czas i tak pewnie będę musiała...). Czekam do wizyty, by profesjonalista spojrzał na wyniki i powiedział mi, co jest nie tak, co muszę zrobić.
Jedno jest pewne: WARTO było te badania zrobić, bo przynajmniej będę wiedziała, skąd moje problemy się nie biorą. Mam już umówionych lekarzy z innych dziedzin. Ten rok to rok dbania o zdrowie i o siebie. Kto zrobi to lepiej ode mnie?
Aktualnie realizuję plan zdrowotny i ukończyłam drugi z dwunastu tygodni treningów. Jestem z siebie dumna, bo robię te treningi wtedy, gdy trzeba. Jestem systematyczna. Zmuszam się do wysiłku i staram się ćwiczyć tyle, ile każe poradnik. Nie zawsze mi się to udaje, ale walczę ze sobą do ostatku sił. Zakwasy czasem dają się we znaki.
Moim planem jej poprawienie kondycji oraz ogólnie ujędrnienie ciała. Nie chcę schudnąć, bo ważę i tak za mało. Ćwiczę dla zdrowia. Staram się także rozciągać, ćwiczyć jogę, gdy tylko mam możliwość zrobienia dłuższego treningu. Chciałabym wrócić do dawnej formy, ale nie wiem, jak szybko mi się to uda.
Wczoraj byłam na basenie. Dawno nie pływałam, przez co nie zdziwił mnie brak formy. Starałam się jednak ile tylko mogłam. Kolejny tydzień i jeszcze następny będzie bardziej energiczny, więc mam nadzieję, że się rozruszam.
Dzisiejszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy też dał mi się we znaki. Dorwałam wolontariuszy (kiedyś sama byłam wolontariuszem). Serduszka już poprzyklejane. W domu relacja na żywo przez youtube. Wzruszam się na każdą historię, którą opowiadają. W końcu skończę z kartonem chusteczek i zapuchniętymi oczami, ale co mi tam. Raz do roku trzeba!
Pracuję ostatnio nad czymś bardzo ważnym. Myślę, że jeśli dobrze pójdzie, w lutym zakończę ten projekt. Na razie mam jednak zarwane noce, bo siedzę do późna, a potem wcześnie wstaję. Cały jeszcze poprzedni tydzień spałam po 4-5 godzin dziennie. Ten tydzień był lżejszy, ale już wracam do działania, więc będzie mniej snu, a więcej pracy. No cóż, staram się jak mogę. Chciałabym ten jeden raz dobrnąć do końca i być zadowolona z efektu.
A co u was się działo?
pamietaj mi podesłać ten projekt ;-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńW dzisiejszych czasach trudno dbać o zdrowie. Cieszę się, że Ty dajesz radę. Starania na pewno sie pójdą na marne. Choroba może dopaść każdego. Mój chłopak, który całe życie był aktywny i jadł zdrowo ostatnio zauważył, że ma podniesiony cukier. Mam nadzieje, że to nic takiego i wszystko wróci do normy.
OdpowiedzUsuńTobie też życzę dużo zdrowia i wytrwałości!
dziękuję ;)
Usuń