Tęskniłam za tą serią, ale nie bardzo wiedziałam, co mam w niej ująć. W moim życiu nie dzieje się aż tyle ciekawych rzeczy, żebym miała temat na każdy tydzień. Pomyślałam więc i wymyśliłam, że będą tu i wydarzenia i luźne przemyślenia. Taka mieszanka tematów, które chciałabym poruszyć. Także dziś wracam do tygodników i zobaczymy, jak mi pójdzie.
Doszłam w życiu do etapu, w którym stwierdziłam, że coś muszę zmienić. Nie pracę. Nie ludzi. Nie dietę (choć tej też by się trochę przydało urozmaicenia). Muszę zmienić swoje podejście do życia. Wiele bym chciała, a gdy przychodzi co do czego, nie chce mi się nic robić. I to trwa już trochę zbyt długo, według mnie.
Lepiej stwierdzić późno niż wcale i tak, od jutra (o tym za chwilę) będę walczyć z prokastrynacją. To ciężki przeciwnik, ale go pokonam. Jak mojego P. w Go-Jump. Dobra... jego nie pokonałam... to on mnie zrzucił z równoważni. Więc pokonam prokastrynację tak jak on pokonał mnie.
A dlaczego dopiero od jutra?
Otóż, mamy godzinę 19:54. Piszę dla was tygodnik. Słucham Ed'a Sheeran'a i odpoczywam po trampolinach. Muszę jeszcze dokończyć pisanie (a ledwo zaczęłam) i naszykować się na jutro do pracy. Pobudka o 4:20. I tak cały tydzień. Nie narzekam, po prostu dzisiaj już nie mam czasu walczyć z prokastrynają. Jakkolwiek to brzmi.
Tak, wiem... wymówki, wymówki i wymówki. Nie ważne, od jutra się zmienię. A przynajmniej postaram.
Dzisiaj pojechaliśmy spełnić obywatelski obowiązek, by nie narzekać potem na władzę. Sami głosowaliśmy, więc przynajmniej będziemy moli coś komentować. A nie jak typowy Janusz: nie pójdę głosować, ale powinien wygrać ktoś inny.
Potem wybraliśmy się do Wrocławia do Go-Jump'a. Dawno mnie tam nie było. Rok temu wybrałyśmy się tam z dziewczynami na Mikołajki. I tak teraz przyszedł właśnie czas na powtórkę, ale z moim P. I było super. Przypomniałam sobie, jak bardzo lubię ruch i sport ogółem. Mam nadzieję, że dzięki temu lepiej się zmotywuję.
Na studiach (jak już na nie kiedyś pójdę) chciałabym zapisać się na Aerial-jogę. Do tego przydałoby mi się wrócić do dawnej kondycji i giętkości. Przede mną długa droga, bo rok temu miałam ponad półroczną przerwę od aktywności ogólnie. Jakoś nie doszłam do siebie (psychicznie, z nastawieniem) do teraz.
Wracając do trampolin. Weszłam na równoważnie z taką wielką pałą (?), którą miałam zrzucić przeciwnika. Przeciwnikiem był chłopiec (+/- 9 lat). Mały. Chciałam zrezygnować, bo gdzie tu ja, 20-latka? A ten do mnie: no dawaj, dziewczyno!
No to podeszłam. I o mało sama nie zleciałam :D
Także dałam się pokonać 9 latkowi. Ten 9 latek mógłby być metaforą prokastrynacji...
Co ja robię ze swoim życiem...
No właśnie to w sumie nic. Szczerze mówiąc, to jest nawet dużo lepiej niż zwykle.
A może to alergia?
A może hormony?
A może przez makijaż?
Ech... I jak tu żyć? Ale za drugim razem już nikt nie pytał.
Szczęście, że nie bezczelnie, tylko w sumie z grzeczności pytali. Bo każdy chciał jakoś pomóc. A ja już naprawdę próbowałam odstawić słodycze, zmienić dietę, zmienić kosmetyki itp. I nic nie pomagało. A teraz coś zadziałało i się w końcu poprawia.
A co u was się działo w tym tygodniu?
Ruch to zdrowie dla ciała i ducha - fajnie że aktywnie spędzacie razem czas. W kwestii kosmetyków i trądziku - może postaw na kosmetyki mineralne? Skóra będzie bardziej oddychać...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
akurat nie zauważyłam, żeby po makijażu mnie bardziej wysypywało, bo potrafię długo się w ogóle nie malować ;)
UsuńMusiała być świetna zabawa! :) Sama wybieram się do Rzeszowa, do podobnego miejsca, ale jakos wybrac sie nie moge heh :)
OdpowiedzUsuńMoncia Lifestyle
świetna świetna ;)
UsuńTrampoliny to świetna zabawa i mnóstwo pozytywnej energii po nich :)
OdpowiedzUsuńprawda ;)
Usuńtrampoliny fajna sprawa, choć chyba nie dla mnie, ale jak dzieciaki podrosną na pewno się z nimi wybierzemy :)
OdpowiedzUsuńwybierzcie się koniecznie ;)
UsuńTrampoliny super rzecz, mój syn uwielbia :-)
OdpowiedzUsuńja tak samo :)
Usuń