Dni coraz krótsze. Z tego kilka godzin dziennie w szkole, w dojazdach. Potem chwile pracy i nagle wieczór. A mimo tego ludzie pytają mnie, kiedy mam czas na wszystko. Bo mam czas na sport, na przyjemności, czytanie, naukę, spacer, film, zabawę z kotem, spotkania z przyjaciółmi. Mam bardzo dużo czasu. A moja dobra przecież trwa tyle, co twoja.
Niektórzy mówią mi, że nie mam życia. Bo się dużo uczę. Bo lubię siedzieć w domu. Ale ja właśnie mam życie. Prawie takie, jakiego chcę. Do wymarzonego jeszcze kilka kroków. Mam na to czas. Naprawdę. Mam czas na marzenia. A co najważniejsze, mam czas na ich spełnianie. Jak to robię? weź swoją ulubioną kawę lub herbatę, a ja wszystko ci opowiem.
Na początek, albo wieczorem dnia poprzedniego, albo rano, przed szkołą siadam z moim tysiącem notesów i robię listę rzeczy do zrobienia. Jeden notes zawiera właśnie stworzoną listę. W drugim plan powtórek o matury, ogólny zarys tygodnia. W trzecim plan nauki angielskiego, z którym muszę się wziąć w garść (dzięki M, że mi to uświadomiłeś!). Trochę rzeczy w głowie. Karteczki ze sprawdzianami itp. Do tego rozpiska korepetycji. I parę innych. I tak każdego dnia powstaje jedna lista rzeczy do zrobienia.
Idę do szkoły. W autobusie uczę się na lekcje, albo czytam. Dzięki temu nie muszę tego robić w domu. Oszczędzam czas na każdym kroku. Na lekcjach także załatwiam sprawy, które dam radę. Przerwy spędzane w gronie znajomych.
Gdy wracam ze szkoły, jem obiad i lecę pracować. Gdy wrócę, wykreślam z listy wszystko, co udało mi się zrobić. Określam, ile czasu mi zostało do załączenia trybu: spać, teraz już. Na ten czas robię sobie zarys pozostałego czasu. Ustalam ramy czasowe, w które wpisuję różne aktywności. Robię to tak, by plan był w miarę możliwości elastyczny. Dzięki temu nie denerwuję się, gdy muszę coś zmienić.
Przy wykonywaniu poszczególnych rzeczy staram się nie rozpraszać. Nie mam powiadomień w telefonie. Nie korzystam z Facebooka. Staram się olewać SMS, ale to nie zawsze wychodzi.
Ustalam sobie czas na dane zadanie. Wiem, że dam radę ogarnąć zarys projektu w 10 min i tyle maksymalnie to robię. Nie siedzę nad niczym dłużej, niż to konieczne.
Wszelkie zaległości staram się nadrabiać na bieżąco lub w weekendy. Do tego staram się mieć życie towarzyskie jako takie. Spotykam się ze znajomości. Robię głupoty. Wyjeżdżam. A i tak ze wszystkim nadążam. Taki slow life w codziennym biegu.
A wy jak sobie radzicie?
U mnie także mnie się pyta jak daje radę pogodzić bloga treningi siatkówki, ćwiczenia w dom, naukę i wiele innych zajęć :D Także mam mniej więcej rozplanowane co kiedy jak i gdzie tylko, że ja tego nie zapisuję :)
OdpowiedzUsuńMój blog
ja niestety muszę wszystko sobie zapisać ;)
UsuńBardzo dobry pomysł na organizację czasu. Mi go zawsze brakuje:)
OdpowiedzUsuńKiedyś się na pewno znajdzie :)
UsuńDobrze, znajdę czas. Lecę ćwiczyć. Dzięki 😉
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA mi jakoś doby na wszystko brakuje ;)
OdpowiedzUsuń;)
UsuńU nas na Szczycie jest łatwiej wolniej żyć niż w miastach, ale i tak ja jestem zawsze ze wszystkim do tyłu ;)
OdpowiedzUsuńto tak jak ja ;D
Usuń