"Moja droga Endometriozo" - Klaudia Jaroszewska-Kotradii
Choroba, której nie widać
Taka pani natura. Okres musi boleć. To normalne, że okres boli. Nie da się z tym nic zrobić. Po ciąży przejdzie. Po ciąży nie będzie bolało.
Słyszałam te słowa niejednokrotnie, zapisałam je na kartach książki nie raz. Wiem, że nie tylko ja je słyszałam. Dostałam masę wiadomości, że inne kobiety są także zbywane takimi słowami.
Chce otworzyć ludziom oczy. Wiem, że ta opowieść dotrze na początku głównie do kobiet, które chorują na endometriozę. Ale mam szczerą nadzieję, że pójdzie dalej w świat i dotrze do tych, którzy na co dzień uważają, że wymyślamy, przesadzamy, że nastolatki nie chorują, że na pewno nie jest tak źle, że okres to nie choroba, że żeby zajść w ciążę wystarczy się wyluzować. Że jeśli czegoś nie widać, to tego nie ma.
A endometriozy nie widać.
Napisałam tę opowieść tak, że wzbudza we mnie wiele emocji. Tak, że gdy czytam ją raz po raz, mówię sobie: dobra robota. Choćbyś pomogła jednej osobie, było warto poświęcić czas na pisanie. Być może podczas lektury zauważysz u siebie podobne objawy i zaczniesz szukać pomocy. Być możesz polecisz ją komuś, kto bagatelizuje problem. To też jest ważne - pokazać ludziom, co czujemy, jak się żyje z endometriozą na co dzień.
Wiesz, tu tak naprawdę nie chodzi tylko o to, jak bardzo zniszczyłaś moje życie. Już nawet nie chodzi o to, jak bardzo Cię nienawidzę, bo to już przeszłość. Kiedyś nienawidziłam każdego, nawet najmniejszego wspomnienia o Tobie. Teraz już pogodziłam się z Tobą i z tym, co czeka mnie w przyszłości. Jestem gotowa na los, jaki dla mnie przygotowałaś. Piszę do Ciebie, bo chcę Ci pokazać, jak realnym problemem jesteś. Nie jesteś już tylko wyobrażeniem, które analizują kobiety na całym świecie. Przyczepiasz się co najmniej do co dziesiątej kobiety i mniej lub bardziej niszczysz jej życie. Chciałabym wiedzieć, dlaczego część kobiet oszczędzasz, część tylko delikatnie odczuwa twoją obecność, a część – i w tej części ja – poniewierasz praktycznie od samego początku dojrzewania płciowego. Chciałabym wiedzieć, gdzie popełniłam błąd. W którym momencie mogłam zrobić coś inaczej, byś nigdy mnie nie znalazła. Pozostajesz jednak niezbadana, a ja nie wiem, gdzie szukać odpowiedzi.
Nie owijam w bawełnę. Piszę szczerze o okresie, o bólu, o rozpaczy, o całym swoim życiu (związanym z chorobą, nie odbiegam od tematu). Od 12. do 24. roku życia. Pół mojego życia, przez które najpierw walczyłam o diagnozę, potem walczyłam o normalne życie, a na koniec: o siebie.
Piszę bez ogródek o tym, jacy ludzie wpłynęli na moją samoocenę i postrzeganie swojej kobiecości, seksualności, siebie. O tym, jak nauczyciele potrafili sprawić, że czułam się gorsza, wybrakowana, że czułam się jak oszustka. Jak zarówno nauczyciele, jak i lekarze potrafili mnie upokarzać. Nie wszyscy, ale ludzki umysł jest tak skonstruowany, że będzie pamiętał swoich gnębicieli.
Zaczęły przychodzić takie momenty, w których leki przeciwbólowe nie działały tak, jak powinny… lub nie działały w ogóle. Wtedy ktoś musiał odebrać mnie ze szkoły, a ja przez następne dni nadrabiałam zaległości. Takie sytuacje były zaledwie epizodami w moim życiu i nie wiem, kiedy zaczęły być na porządku dziennym. Gdyby to był tylko jeden dzień w miesiącu… ale to były dwa lub trzy dni podczas jednego okresu, który potrafił mnie nawiedzić dwa razy w miesiącu. Zanosząc drugi raz zwolnienie z w-f w tak krótkim odstępie czasu, sama czułam się jak oszustka i nie wierzyłam samej sobie w to, co czuję. Jak miałam myśleć, że nauczycielka mi uwierzy i zaakceptuje kolejne zwolnienie?
Mam endometriozę IV stopnia
Całe życie ludzie z mojego otoczenia podważali to, co mówię, czuję, myślę. Uważali, że wiedzą lepiej, co mnie boli i czy boli w ogóle. Tak długo bagatelizowali wszystko, aż nie było już za późno. Trafiłam na stół operacyjny z IV stopniem choroby, zdobywając dwukrotnie więcej punktów, niż zawierała skala (im więcej, tym gorszy stan pacjentki). W wieku 21 lat usłyszałam, że muszę starać się o dziecko, albo mogę zapomnieć o posiadaniu potomstwa. W moim przypadku endometrioza nie reaguje na leki, choćbym brała je garściami.
Opowiedziałam tę historię, by pokazać, że młode kobiety także chorują. Napisałam ją dla nich, by wiedziały, że mogą szukać pomocy (do skutku!), aż w końcu ktoś je wysłucha. Napisałam ją, bo mam dość tłumaczenia, że wcale nie "boli mnie brzuszek jak mam okres", jak twierdzą niektórzy. Że to poważna choroba, która niesie za sobą wiele problemów zdrowotnych, aż do niepłodności. Operacje, leki, zabiegi...
Naprawdę mam nadzieję, że pomogę tą opowieścią choć jednej dziewczynie/kobiecie. Liczę na to, że chętnie ją przeczytasz, albo chociaż podeślesz link komuś, komu może się przydać. Może nie tylko kobiecie? Może mężczyźnie, który nie może pojąć czym jest endometrioza?
Tym razem pozostawię końcówkę bez pytań.
Trzymaj się ciepło i do zobaczenia!
Gratuluję! Wiem już o Twoim e-booku z Instagrama, głosowałam m.in. za okładkami. Wszystkie były rewelacyjne i trudno było się zdecydować :D Ja w tym roku również mam zamiar wydać e-booka, ale bardziej podróżniczego - o Lubelszczyźnie :) Na razie idzie to mi też nieco opornie, więc trzymaj kciuki ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
UsuńOgromnie gratuluję :)
OdpowiedzUsuń