Szaleństwo, prawda? Co ta Klaudia pisze? Rok? 12 tygodni? Przecież każdy człowiek od małego uczony jest, że rok ma 52 tygodnie. 12 to on ma miesięcy i niczego więcej. Jak więc to możliwe, że rok ma 12 tygodni? O co w tym wszystkim chodzi? Już wam opowiadam, bo to zmieniło moje myślenie i wpłynęło na moje cele, które zaczęłam po prostu osiągać.
Dwunastotygodniowy rok
Przeczytałam książkę o tym tytule. Chociaż sama książka na mnie wrażenia nie zrobiła, bo za dużo w niej lania wody i pisania o tym samym, to sama metoda osiągania celów mi się spodobała. Jak niemal każdy człowiek, mam swoje cele i marzenia, które chcę spełnić. Nie czekam, aż same się spełnią, ale działam każdego dnia. Bez wymówek* i bez przekładania. Jak to osiągnęłam? Zacznę od początku.
Wyzwanie - rok w dwanaście tygodni
Przeczytałam kawałek książki i już wtedy stwierdziłam, że metoda mi się podoba, ale zrobię to na własnych warunkach. Książkę do końca doczytałam, ale z własną wizją przeprowadzenia tego wyzwania. Aktualnie jestem w 7 tygodniu, a więc przekroczyłam już połowę. Pewne rzeczy już osiągnęłam. Opowiem wam o tym później.
Jak przeprowadzić wyzwanie - dwunastotygodniowy rok? Moja metoda
Jako pierwszy krok, pomyślałam nad tym, co chcę rozwinąć. 12 tygodni to na tyle dużo czasu, by wiele osiągnąć i wiele w swoim życiu zmienić. 12 tygodni to na tyle mało, by nie było czasu odkładać tego na później.
Gdy ustalamy sobie cele na cały rok kalendarzowy, w styczniu zaczynamy, od lutego do listopada zapominamy, a na koniec grudnia przypominamy sobie o wszystkim i zapisujemy te same cele na następny rok. Jeśli wy osiągacie cele stosując tę metodę - super. Mi nie zawsze to wychodził tak, jak tego chciałam.
Tak więc, ustalam sobie trzy dziedziny, w których chciałabym osiągnąć cele. U mnie jest to blog, mieszkanie (wraz z otoczeniem) oraz zdrowie. Gdy już wybiorę te trzy kategorie, zastanawiam się, co chcę w nich osiągnąć. Nie ograniczam się. Myślę intensywnie i wszystko zapisuję. Myślę też, co muszę zrobić, by te rzeczy osiągnąć.
Przykład:
cel: Zorganizowanie domowego biura
jak osiągnąć: Zająć się każdą półką osobno, przeglądać rzeczy i wyrzucać zbędne/niepotrzebne/zepsute itp, posegregować, znaleźć optymalne metody przechowywania, wytrzeć wszystkie półki i szafki, poukładać wszystkie przedmioty....
Małe i duże cele - osiąganie sukcesu
Gdy już rozpiszę swoje cele, dojdę do tego, jak muszę działać, by je osiągnąć, rozważam, czy mogę działania rozłożyć w czasie, czy nie.
Przykład: organizację mieszkanie rozłożę w czasie. Nie muszę się na wszystko rzucać od razu. Mogę w jednym tygodniu zorganizować ubrania, w drugim łazienkę, w trzecim buty itd. Za to ćwiczyć zaczynam od razu i trzymam się jakiegoś planu.
Podejmij wyzwanie - pierwszy tydzień wyzwania
Zaczyna się twój pierwszy tydzień wyzwania. W książce rada była, by zrobić to w poniedziałek, jednak ja wybrałam niedzielę. Dlaczego? Już mówię.
Usiądź w niedzielę. Zapisz sobie twój pierwszy tydzień wyzwania. Następnie przeczytać swoje cele w pierwszej kategorii. Podczas czytania zapisuj sobie swoje małe cele (małe kroczki do dużego celu) na kartce.
Przykład:
cel: poprawa kondycji oraz zakresu ruchu podczas rozciągania.
małe kroczki: trening cardio, bieganie, trzy razy w tygodniu rozciąganie
Zapisuj każdy taki mały cel pod poprzednim. Przed każdym celem narysuj małą krateczkę do zamalowania. Zamaluj ją, gdy ten cel już osiągniesz. Obok niego narysuj tyle krateczek, ile razy masz coś zrobić. Jeśli jeden raz - nie rysuj krateczki, tylko zamaluj tę przed celem (gdy już go zrealizujesz). Powiem ci, że mnie ta metoda przekonuje bardzo, ponieważ lubię, gdy coś jest estetycznie. A estetycznie wyglądają wszystkie zamalowane krateczki, bez żadnych prześwitów w postaci niezrealizowanych celów. Oczywiście, możesz to też zrobić na swój sposób.
W następną niedzielę usiądź i podsumuj poprzedni tydzień. Niezrealizowane cele przenieś w miarę możliwości na następny tydzień. Od razu rozpisz sobie kolejny. Dlatego właśnie lepiej to robić w niedzielę, bo w poniedziałek wiesz już, co cię czeka. I od razu możesz brać się do roboty.
Sukcesy - dwunastotygodniowy rok
Ja zauważyłam efekty bardzo szybko. Po dwóch i pół miesiąca totalnego nieogarnięcia w mieszkaniu, przy podjęciu wyzwania w 6 tygodni udało mi się zorganizować prawie wszystko. Dodatkowo zrobiłam niesamowite porządki i zredukowałam liczbę posiadanych rzeczy.
Jeśli chodzi o bloga, to bardzo długo stał w miejscu. Gdy podjęłam wyzwanie, zaangażowałam się w niego całym sercem i teraz mogę śmiało powitać 20 nowych czytelników.
W kwestiach zdrowotnych wróciłam do regularnych treningów i zdrowych nawyków. Od początku wyzwania codziennie po wstaniu z łóżka ćwiczę jogę. Od dwóch tygodni robię to też przed snem. O efektach wam oczywiście napiszę.
Dlaczego warto podjąć wyzwanie?
Otóż dlatego, że większość celów jesteście w stanie osiągnąć w te 12 tygodni i nie ma sensu rozwlekać ich na cały rok. Dodatkowo, tak krótki okres czasu jest bardziej motywujący i nie pozwala odkładać na później. I na koniec - takich wyzwań w ciągu roku możecie podjąć aż 4. Co daje nam co najmniej 4 razy więcej sukcesów w ciągu roku.
Więc koniec z wymówkami i do dzieła!
* Jedyną wymówką dla mnie jest okres, ale tylko wtedy, gdy boli tak bardzo, że nie jestem w stanie podnieść się z łóżka. W innych przypadkach wymówki nie działają.
Ciekawy post, mysle, ze przyda mi sie rozwinac swoje cele zaraz po urlopie, tez by mi sie przydalo miec swoj maly kacik biurowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.itskalagraphy.com
u mnie ten kącik to biurko :)
Usuńoja! podoba mi się to! musze przeczytać tę książkę i się zainspirować!
OdpowiedzUsuńraczej w tej książce więcej informacji nie znajdziesz, ale oczywiście - przeczytaj, jeśli chcesz :)
UsuńŚwietna opcja z tymi 12 tygodniami. Na pewno łatwiej w tym wytrwać, zwłaszcza jeśli coś zdąży nam wejść w nawyk :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie dlatego się z tą metodą polubiłam ;)
UsuńBardzo ciekawa sprawa. Też przydałby mi sie taki program. A malowanie krateczek? No super sprawa, mała rzecz a cieszy :D Przy okazji gdzieś czytałam, że zaczynanie takich rzeczy "od poniedziałku" to głupota - w poniedziałek jest praca/szkoła, obowiązki po pracy/szkole, potem szybko gotowac obiad, ewentualne dzieciaki odbierać z przedszkola - nie ma czasu na zastanawianie się jak wprowadzić zmiany. Dlatego znacznie lepiej zaczynać wszelkie diety, treningi, wprowadzanie nowych nawyków, porządki w weekend właśnie, tak jak Ty to zrobiłaś. Wtedy można na spokojnie wszystko ogarnąć :)
OdpowiedzUsuńPrawda. Jak sobie wyobrażam, że miałabym wrócić z pracy i zamiast realizować cele, to dopiero się nad nimi zastanawiać... zleciałby mi tak poniedziałek...
UsuńTo ważne żeby mieć w życiu cele, bo to one nadają mu kierunek :) Sama mam ich mnóstwo - zarówno takie malutkie, łatwe do osiągnięcia, jak i te większe na których realizację potrzeba ogromnego nakłady pracy i czasu :D
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
każdy z tych celów warto realizować :)
UsuńCiekawe rozwiązanie ☺
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNa pewno jest to ciekawe rozwiązanie. Trzeba będzie wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;)
UsuńGood post 😊
OdpowiedzUsuńCiekawa, inna metoda. Świetnie, że przynosi u Ciebie takie pozytywne efekty i to jeszcze przed zakończeniem wyzwania! :)
OdpowiedzUsuńmoże też spróbujesz?:)
Usuń12 tygodni to faktycznie bardziej realny termin, chociaż dla mnie wytrzymania 4 tygodnie w postanowieniach to już sukces ;)
OdpowiedzUsuńto pomyśl tak: tylko trzy razy po cztery tygodnie ;)
Usuń