![]() |
Nie mam zdjęć z tego tygodnia... :( |
Wczoraj skończył się tydzień, a ja dziś skończyłam dopiero odsypiać. Miałam bardzo ciężki weekend i mam ochotę zabić każdego, kto coś ode mnie teraz chce. Mam wakacje. Dwa tygodnie wakacji i myślenia nad tym, co chcę w życiu robić. To najtrudniejszy dla mnie czas, bo naprawdę nie wiem, czego chcę. Nie czuję się na tyle dorosła, by już decydować...
PONIEDZIAŁEK
Wstałam. Matematyka. I znów nie czułam, że to matura. Poszłam. Siadłam. Napisałam. Wyszłam po półtorej godzinie. Miałam zamiar siedzieć dłużej, ale jakoś tak mi się nie chciało. I dobrze. Bo jeszcze napadłyby mnie wątpliwości. A tak, z proponowanych odpowiedzi w internecie, naliczyłam sobie 94%. Dwa punkty stracone z głupotę. Jeden za niewiedzę. Zapomniałam funkcji wykładniczej. Teraz mi już to nie potrzebne. Wynik dobry, choć mogło być lepiej. Ale po co narzekać? Cieszę się, a jeszcze bardziej będę się cieszyć, jak już przyjdą wyniki.
WTOREK
To samo uczucie. Czyli nic. Kompletnie nic nie czułam. Angielski. Poszłam na podstawę. Pośmiałam się. Na słuchaniu było o psie, który skacząc na trampolinie, przeskoczył przez płot i dogonił swojego pana w pociągu. Potem było o staruszce, która chciała pobić złodzieja selfie stickiem. Potem tekst o słoniach w ogródku o trzeciej w nocy. Przynajmniej nie było nudno. Na rozszerzeniu się załamałam. Bo naprawdę umiem angielski, ale jeśli tekst jest o tym, jak systemy namierzania GPS wpływają na brak kolizji samolotów z dronami... to się odechciewa. Naprawdę!
ŚRODA
Obudziłam się z ogromnym bólem brzucha. Stres. Polski ustny. Pomyliłam godziny. Dobrze, że się zorientowałam i poszłam wcześniej. Pozdrawiam z tego miejsca Kingę. Coraz większy stres. W sumie miałam ochotę uciec. Dlaczego? Bo moja durna polonistka przez 4 lata (no dobra... prawie 3 lata z tego była na chorobowym), nie miała czasu pokazać, ani nawet powiedzieć nam na czym polega ustna matura. Poszłam. Wylosowałam temat. Siadłam. Przez 10 minut miałam zanik pamięci. Potem ogarnęłam wszystko w pięć minut. Powiedziałam średnio. Czekałam na wyniki, a tam 95 %. SZOK.
CZWARTEK
Stres znikł tak szybko, jak się pojawił. Biologia. Tutaj nie liczyłam na wysoki wynik, ale też nie na tak niski, jaki prawdopodobnie będzie. Wybrałam przedmiot rozszerzony (dużymi literami) BIOLOGIA. Pół arkusza to praktycznie czysta chemia. Czy ja czegoś nie rozumiem? Było, minęło. Żegnaj genetyko.
PIĄTEK
Chwilowy stres. Wstałam rano i zaczęłam sprzątać mieszkanie. Zmęczyłam się trochę. Bałam się, że jeszcze mi się okres zacznie, ale nie zaczął się. To pewnie przez ten stres przed polskim. Poszłam. Wyluzowałam przed wejściem do sali. Good afternoon, bo to już czternasta godzina. Dialog szybko i na temat. Nudny był. Zaproś na imprezę sportową. Potem obrazek, do którego dostałam dwa pytania, bo na pierwsze (do obrazka) odpowiedziałam przy opisie. Pani nic więcej nie wymyśliła. W wyborze obrazka nie poleciałam schematycznie, tylko z efektem wow! Zamiast: I choose option number one powiedziałam piękny zwrot: I came to the conclusion that first photo is convenient to me... Nie lubię robić tak, jak inni. Dlatego właśnie miałam 100%. Bo nie użyłam oklepanych formułek. I miałam te 100 %, bo się uczyłam, bo umiem, nie bo mi się udało.
SOBOTA
Dzień w biegu już od rana. Wszyscy odpoczywają po maturach, a ja pobudka po 6 rano. Przed 9 mamy być u weterynarza. Latałam cała z nerwów. Kastracja Toffiego i sterylizacja Fifi. Bałam się potwornie, że coś pójdzie nie tak, jak pójść powinno. Ale na szczęście wszystko dobrze. W nocy spałam 3 i pół godziny. Rano prawie zemdlałam na schodach. Myślałam, że się nie pozbieram. A to tylko dlatego, że pilnowałam Fifi całą noc. Toffi w sobotę wieczorem już się dobrze czuł. Fifi doszła do siebie dopiero w niedzielę.
NIEDZIELA
Po tych trzech i pół godzinach snu pojechałam na Komunię kuzyna. Mieliśmy jechać razem z P., ale ktoś musiał zająć się naszymi maluchami. Spałam prawie na siedząco, a wróciłam do domu po 17. Wiedziałam, że jedna noc nie wystarczy, by to odespać.
TERAZ
I tak, po tym weekendzie mam naprawdę ochotę mordować ludzi, którzy coś ode mnie chcą. Zrobiłam dziś dwa obiady na kilka dni, by mieć chwilę spokoju. Ale to już temat na kolejny tygodnik.
Teraz muszę podjąć decyzję, co z pracą. Co ze studiami. Nie wiem, czego tak naprawdę chcę. Chciałabym pracować z językiem angielskim, z dziećmi, z kosmetykami oraz być copywriterem, albo ogólnie pisać. Ktoś ma dla mnie pracę? W moim zawodzie (technik handlowiec) mogę założyć firmę. Nie jestem jednak pewna, czy tego chcę... To poważna decyzja. Na chwilę obecną jestem pewna, że chcę porobić kursy. Różne. Mam kilka na mojej liście do zrobienia.
KULTURA
Z rzeczy kulturalnych dopiero dziś wzięłam się za czytanie. Ostatnie dwa tygodnie męczymy serial Pod kopułą na podstawie powieści Stephena Kinga. Świetny. Pokrótce: na miasto Chester's Mile spada kopuła. Nie da się jej pozbyć. Wojsko pilnuje dookoła. Zrzucają na nią bombę. Nie ma kontaktu z ludźmi w środku. A oni chcą przeżyć. I się wydostać. Jest to bardzo ciekawy serial, który wciąga od pierwszego odcinka. Miłość, intrygi, wojsko, woja domowa, rodzina, zmarli, żywi... Wszystko to w jednej produkcji.
WARTO PRZECZYTAĆ!
Miałam zapisać kilka linków, które utkwiły mi w pamięci w tym tygodniu, ale wyszło tak, że miałam raz, chwilę na poczytanie blogów. Teraz będę nadrabiać wszystko, ale podrzucę wam to, co mam zapisane.
Łączenie studiów z pracą jest trudne? A może niemożliwe? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w poście na blogu Malisalia.
Jestem osobą, która lubi dziwne, kreatywne diy. Stąd podsyłam wam pomysł na własne farby.
To na tyle. Co was się działo?
Daj sobie czas... dopiero co napisałaś matury - ochłoń, przemyśl... Najważniejsze aby to co będziesz robiła sprawiało Ci radosć, przyjemnosć, dawało satysfakcje, w jakimś stopniu kształtowało. To normalne, ze na tym etapie możesz mieć wahania, niepewności... wiele ludzi zmienia swoją wizję po roku a nawet po 2-3 latach studiów. Nic pod presją. Na pewno podejmiesz słuszną decyzję :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za te słowa:)
UsuńMatura z angielskiego... niezła tematyka w tym roku ;p
OdpowiedzUsuńdoprawdy zacna xD
UsuńWygląda na to, że miałaś niezwykle aktywny tydzień! Teraz należałby Ci się zasłużony odpoczynek :)
OdpowiedzUsuńtak, tydzień po tych akcjach, w końcu go mam:)
UsuńNo to ciekawy mialas tydzien ;) Az przypomnialas mi moj tydzien maturalny i mature z polskiego, ktora pisalam w moje urodziny :)
OdpowiedzUsuńciekawie :)
UsuńCo za tydzień! Te przeżycia na zawsze zapamiętasz! A co do wątpliwości, to najzupełniej normalne, ja z nich do tej pory nie wyrosłam, a jestem po 30 :D
OdpowiedzUsuńsuper, że to mówisz :) w takim razie, nie jestem jedyna ;)
UsuńNo to miałaś przysłowiowy "meksyk". Odpocznij zatem i ciesz się piękną pogodą - najgorsze już za Tobą!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
"meksyk" to mało powiedziane ;D
Usuńprzyznam że tydzień to ty miałaś na maksa aktywny
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo teraz należy Ci się porządny odpoczynek :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń