Fala krytyki pod postem o Slow Life pokazała mi, że muszę się z wami podzielić moim tradycyjnym, codziennym planem dnia. To naprawdę nie jest tak, że ja żyję Slow ciągle i bez przerwy. Chciałabym i będę niezmiennie do tego dążyć choćby i do końca życia, bo nie zadowala mnie gnanie przed siebie, ale bardzo mi się nie podoba: pójdziesz do pracy, to zobaczysz.
Codziennie wstaję o 6 lub przed szóstą (przed przeprowadzką była to 5:20). Mam około półtorej godziny na naszykowanie się do szkoły, na spokojnie. Mogłabym, tak jak inni wstawać o 7 lub później, ale po co? Wolę wstać wcześniej (nie jest to dla mnie problemem) i mieć chwilę dla siebie. Wtedy robię mój pielęgnacyjny rytuał, jakiś prosty 10-minutowy makijaż i piję herbatę (nie toleruję kawy) oraz jem śniadanie. Do tego oporządzam moje kociaki-świniaki (choć świniaki już z nich mniejsze). Trochę się z nimi bawię. Wychodzę z domu o 7:30, choć mogłabym to zrobić o 7:50 i też bym zdążyła. Ale wolę iść spokojniej. Mniejsze prawdopodobieństwo, że zrobię sobie krzywdę przy tej czynności.
Lekcje mam do 15, więc spędzam w szkole dość sporo godzin. W tym czasie staram się maksymalnie skupić i robić porządnie zadania, by nie musieć siedzieć nad tym w domu. I tak np. matematyki do szkoły nie muszę się uczyć, angielskiego także (czasem jakieś słówka). Przedmioty zawodowe to błahostka, bo naprawdę orientuję się w temacie. I jakoś ta średnia oscyluje zawsze powyżej 5.
Po powrocie do domu mam godzinę czasu by zrobić i zjeść obiad i sekundę (czasem mniej) odpocząć. Następnie zaczynam korepetycje (2 godziny dziennie, w soboty 4-6). Łącznie, jak dodałam szkołę, korepetycje itp. działania związane z pracą (pomoc tacie przy ubezpieczeniach itp.) to wychodzi około 48-50 h tygodniowo. Więc o 8-10 godzin więcej niż w normalnej pracy na etat.
Do tego dochodzi nauka, której jest dość sporo. Nie, nie szkolna, bo tam się lekko mówiąc obijamy. Ale w maju będzie matura (a z polskim dalej jesteśmy jakieś 15 lektur do tyłu... także ten...). Moje przedmioty rozszerzone w moim planie lekcji nie istnieją. Chcę osiągnąć z nich dobre wyniki, ale muszę na to poświęcić sporo czasu w domu. Do tego w czerwcu będą egzaminy zawodowe. Ostatnio miałam 8 stron wzorów do nauczenia. Nie, nie ma tablic na egzaminach.
Mamy godzinę około 21. Jeśli akurat mam mniej korepetycji, to zdążę coś napisać na bloga. Przeważnie robię to dość szybko, choć w wolniejszym czasie (ostatnie ferie w życiu, środek nocy) staram się napisać na tak zwany zapas, bo nie wiem, kiedy będę miała czas usiąść i zrobić to na bieżąco. Udało mi się ostatnio cudem nadrobić trochę czytania waszych blogów, ale skończą się ferie i znów będę miesiąc do tyłu.
Mam chwilę na szybki prysznic oraz jedzenie. Jeśli nie zasnęłam w trakcie robienia czegoś. A i trzeba naszykować się na następny dzień.
Czas dla siebie mam jak widzicie rano. Czasem w sobotę, późnym wieczorem, jak już dotrę do domu. Niedziele są dla mnie chwilą wytchnienia. Ale nie zawsze. Ostatnią nawet nie bardzo pamiętam. Wstałam do Studniówce i już pędziłam dalej. Finał WOŚP, rodzice itp. Wszystko 30 km stąd.
Dlatego czasem coś odpuszczam. Dlatego czasem rzucam wszystko i daję sobie spokój i staram się choć 5 minut żyć bardziej Slow.
---
Jeśli chcesz być bardziej na bieżąco z tym, co się u mnie dzieje, zapraszam na FanPage na Facebook'u oraz Instagram :)
---
Jeśli chcesz być bardziej na bieżąco z tym, co się u mnie dzieje, zapraszam na FanPage na Facebook'u oraz Instagram :)
Też lubię być jak najczęściej slow. W tygodniu nawet nie ma opcji - pobudka o 6 ( a d rannych ptaszków nie należę :D) praca do 16 lub 18, potem chwila wolnego wieczorem i tak w kółko :D
OdpowiedzUsuńmam to samo ;) dlatego każdą chwilę slow staram się celebrować :)
UsuńJa też wstaję przed szóstą, ale to dlatego,że muszę mieć rano ze dwie godziny na rozruch, bo po przebudzeniu jakiś czas nic do mnie nie dociera, taki "urok" skrajnie niskiego ciśnienia ;)
OdpowiedzUsuńja w sumie mam 1,5 h na taki rozruch :) chciałabym zobaczyć, jak to jest mieszkać w takim miejscu w górach :)
UsuńJa tam jednak wolę się porządnie wyspać :D i wstaję po 7 :D
OdpowiedzUsuńMój blog
:)
UsuńRównież wolę być slow. I tak jak Ty wolę wstać wcześniej rano i mieć chwilę dla siebie, niż później robić różne rzeczy w pośpiechu. :)
OdpowiedzUsuńwidzę, że się rozumiemy :)
UsuńTeż ostatnio wstaję ok. 6-7. Wcześnie. Ale bardzo lubię poranki. Masz bardzo zorganizowany tydzień, podziwiam, że godzisz pracę ze szkołą :)
OdpowiedzUsuńjakoś daję radę ;) gorzej było, jak miałam praktyki i porządną grypę, ale ogólnie to nie jest aż tak źle :)
UsuńMasz bardzo napięty dzień! Ja bym chyba zwariowała...nie mam korepetycji (jeszcze). Trzy razy w tygodniu kończe o 15 wiec nie jest źle...no i mam trochę więcej czasu dla siebie.
OdpowiedzUsuńja korepetycji udzielam i to lubię ;) ja w pierwszej klasie kończyłam zawsze o 15, w sumie w drugiej i trzeciej też. Teraz jest luźniej w szkole, ale w domu więcej nauki :)
Usuńja też wstaję jak się obudzę ;-), pracuję jak mi pasuje, a potem odpoczywam ;-)
OdpowiedzUsuńczytam książki - córka mnie nauczyła i przypominam sobie grę na gitarze, planuję wakacje i inne wyjazdy ot takie ciężkie życie w stresie
bardzo ciężkie ;D
UsuńWidzę, że celebrujesz każdą chwilę...i oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
choć ty mnie rozumiesz ;)
UsuńMam podobnie jak TY, również codzienna rutyna o 6:15 wstaje, pracę kończę o 17, o 18 jestem w domu i już niewiele czasu na cokolwiek. Gdy byłam w klasie maturalnej mój dzień wyglądał niemal identycznie jak Twój. Tak naprawdę niewiele osób zdaje sobie sprawę jak wiele wysiłku i pracy ta matura kosztuję. Nie dziwię się, że potrzebujesz czasem zwolnić. Każdy na to zasługuje.
OdpowiedzUsuńmasz rację ;)
UsuńJa zawsze wolałam się porządnie wyspać, wstawanie rano to zawsze była dla mnie katorga ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie siedzenie do późna to katorga ;)
UsuńJa staram się żyć trochę bardziej slow w dni wolne od pracy, ale jestem przyzwyczajona do pośpiechu, więc różnie to bywa ;/ Jak idę do pracy to wstaję wcześnie rano, wracam późnym wieczorem, więc za wiele się nie porelaksuję.
OdpowiedzUsuńale chociaż się starasz ;)
UsuńJa też niestety tak wcześnie wstaję ☺
OdpowiedzUsuńja tam lubię wczesniej wstawać. W ferie najpóźniej wstałam o 8 :) Tak to raczej koło 7 :)
Usuńwiele bym dała za taki widok z okna
OdpowiedzUsuńmiałam taki aż 3 dni :D
UsuńW ciągu Twojego dnia podobnie jak i w moim jest stanowczo za mało wypoczynku!
OdpowiedzUsuńracja! Trzeba to zmienić ;)
UsuńJa ostatnio mam okazję sobie pospać, ale niedługo mi się to skończy niestety :-(
OdpowiedzUsuńja na szczęście lubię wstawać wcześnie :)
UsuńZdecydownaie muszę zwolnić, bo to dopiero początek roku a ja już chora :( niestety czasami nie ma możliwości :łączenie pracy, studiów i pasji to ciężka sprawa.
OdpowiedzUsuńżyczę powrotu do zdrowia <3 jeszcze trochę i mnie to czeka, ale kto da radę, jak nie my? :)
UsuńMasz bardzo pracowity dzień, czasami trzeba zwolnić tempo. Najlepiej odciąć się od wszelkich mediów, w tedy na spokojnie można przemyśleć ostatnie wydarzenia i pomyśleć co dalej.
OdpowiedzUsuńna media mam wydzielony czas, staram się z tym nie przeginać ;)
UsuńJa niestety kompletnie nie potrafię przestawić się na slow life. Niestety już tak mam, że wszędzie się śpieszę i nigdy nie dążę. Do tego mogłabym spać 12h dziennie, a to i tak za mało. Niestety leniuchem jestem strasznym, podziwiam za tak produktywne wykorzystywanie czasu ;)
OdpowiedzUsuńJa jak leniuchuję, to się męczę ;D
UsuńJa już tak mam, że nie potrafię przestawić się na slow life. Wszędzie się spieszę, a i tak nigdy nie dążę. Do tego mogłabym spać 12h dziennie, a to i tak za mało. Niestety leniuchem jestem ogromnym, podziwiam za tak produktywne wykorzystywanie dnia :) (Napisałam przed chwilą komentarz, ale moje kocie dziecię skoczyło na klawiaturę. Jeżeli opublikował się i wskoczył do moderacji to przepraszam za dubel!)
OdpowiedzUsuńmusiałam i ten dodać ;D koty są świetne <3
UsuńOj ja strasznie nie lubię rano wstawać, ale czasami trzeba :D Fajnie wygląda Twój dzień mój troszkę podobnie oprócz wstawania ;p
OdpowiedzUsuńwszyscy prawie narzekają na to wstawanie ;)
UsuńWidzę, że poprzednim postem rozpętałaś jakąś burzę xd internety huczą. Pracowita z Ciebie mróweczka. Twoje slow to zdecydowanie slow moments, nie life ;)
OdpowiedzUsuńPS. Koty i ubezpieczenia nas łączą xd
racja, dobrze nazwane. Takie slow moments <3
UsuńPs. Zawsze coś ^^
Ojej szkoła, korepetycje, kiedy to było, piękne czasy ;D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o slow life,to każdy żyje slow i rozumie to pojęcie na swój własny sposób ;) Dla jednego slow life to wyjazd na wieś i hodowanie kur, a dla innych godzina z książką po pracy ;) Każdy wybiera co mu pasuje ;)
racja :) dobrze, że to rozumiesz ;)
Usuń