Wiem, że mamy maj. Nie wiem, czy wierzycie w Mikołaja, ale mnie obdarował w grudniu sportowym prezentem. Dostałam to, co sobie zażyczyłam: hula-hop. Niekoniecznie w takiej kolorystyce, ale rozumiem: w Decathlonie innych nie było, a Mikołaj nie ma czasu żeby szukać po wszystkich sklepach. Dlaczego piszę wam o tym dopiero dziś? Bo dopiero teraz zaczęłam zauważać różne sposoby, korzyści i przyjemność, która wynika z kręcenia hula-hopem.
Dlaczego warto kręcić hula-hopem?
Zacznę od parametrów technicznych. Moją bardzo profesjonalną, papierową miarką namierzyłam że: średnica zewnętrzna to 97 cm. Wewnętrzna to 90 cm. Grubość pianki to 3,5 cm. Moje hula-hop jest złożone z 8 elementów, które tak ciężko rozłożyć, że potrzeba do tego co najmniej dwóch osób. Ale to bardzo dobrze, bo nie przewożę go często, a mam pewność, że podczas ćwiczeń się nie rozpadnie. Jest różowo - miętowe. Firma: DOMYOS.
Na początku kręcenie nim było ciężkie. Waży jak dobrze pamiętam 1,5 kg. Próbowałam doszukać się informacji na stronach internetowych, ale nie mogę nic takiego znaleźć :(
Ogólnie jest dość szerokie i w małym mieszkaniu raczej się nie zmieścimy. U mnie jest sporo miejsca i spokojnie w salonie dwie osoby mogłyby kręcić na raz :) Technika? - Taka sama jak za czasów dziecięcych plastikowych kółek.
Kiedy kręcę? Praktycznie codziennie. Raczej nie podczas okresu, ale zmagam się z bardzo bolesnymi, więc wszelka aktywność, która wykracza pora konanie w łóżku, odpada. Wracając. Włożyłam hula-hop do codziennych ćwiczeń. Służy mi trochę za rozgrzewkę.
Ile czasu? To zależy. Czasem jest to 5 minut, a czasem 30. Wydaje się to na pewno nudne, ale takie nie jest. Nigdy nie używam hula-hop samego. Przeważnie oglądam sobie zdjęcia na Instagramie w tym czasie lub czytam książkę. Do tego trzeba troszkę wprawy, ale nie jest to wcale trudne. A i czas przyjemniej leci.
Jakie efekty zauważyłam? Na początku tylko ból tam, gdzie odbijało się hula-hop, czyli na brzuchu i plecach. Nigdy nie miałam siniaków, więc i tak nie jest źle. Teraz zauważam większe wcięcie w talii i coraz większą koordynację ruchów. Po takim ćwiczeniu odczuwam też spokój. Mogę się zrelaksować, ćwicząc.
Serdecznie polecam kręcenie. Nawet nie codziennie, ale chociaż raz na jakiś czas.
Nie wiedziałam o tym,że hula-hop daje takie efekty chyba będę musiała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMój blog
Ważna jest regularność :)
UsuńSłyszałam o tych efektach "kręcenia" hula-hop ale średnio chciało mi się wierzyć, jednak talia u Ciebie wygląda super :) Muszę pomyśleć o zakupie takiego cuda:)
OdpowiedzUsuńjeśli coś się robi regularnie, to na pewno zadziała ;)
UsuńPamiętam, że kiedyś kręciłam hula-hop codziennie, jestem ciekawa, czy teraz po około 10 latach nadal bym potrafiła :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak :)
UsuńTo jedyna zabawka, której nie opanowałam :P
OdpowiedzUsuńTrzeba troszkę poćwiczyć i w końcu się uda ;)
Usuń